piątek, 6 września 2013

Rozdział 30


PASJA


CZ.30




Kompletnie zapomniałam o imprezie u Ignaczaków. W końcu Bartek chyba jeszcze o tym nie wiedział. Zadzwoniłam do Krzyśka dopytać się co i jak. Był wyraźnie ożywiony myślą, że przyjedziemy, mimo to, że nic takiego nie powiedziałam. Okazało się, że jest w piątek wieczorem. Wszystko fajnie świetnie, tylko, że w sobotę mieliśmy jechać do mojej mamy, a w niedziele Kurka.
- Bartek, rozmawiałeś z Krzyśkiem?
- Nie, a co?
- No bo w piątek jest u nich impreza, a sobotę i niedzielę mamy już zaplanowaną - posmutniałam.
- A nie możemy tego jakoś przełożyć? - popatrzyłam na niego jak na debila.
- Ty chcesz z moją mamą dyskutować? - powiedziałam z ironią.
- Nie, ale najwidoczniej ty chcesz jechać z jednego dnia z Łodzi do Rzeszowa, drugiego z Rzeszowa do Sochaczewa, trzeciego z Sochaczewa do Nysy - jego słowa dały mi do myślenia. To awykonalne nawet jakby odpuścić sobie jedno z tych miejsc.
- To może.... - zawiesiłam się, nie miałam pojęcia co zrobić.
- Może odpuśćmy sobie Ignaczaków, pojedziemy innym razem. Moja mama też się nie obrazi, a poza tym mam dość podróży - chętnie na ten pomysł przystałam, przynajmniej ominie mnie wizyta u rodziców Kurka... - Ale nie myśl sobie, że odpuszczam. W przyszłym tygodniu jedziemy do moich rodziców - ...a może i mnie nie ominie. Głośno westchnęłam. Zadzwoniłam do Igły, a Kuraś do swojej mamy. Był bardzo zawiedziony, ale nikt przecież nie obiecywał, że będziemy.


***

- Myślisz, że mnie polubi? - Kurek nerwowo trząsł nogą przez całą drogę do moich rodziców - A jeżeli nie? To co wtedy? - zadawał mi to pytanie po raz setny w ciągu godziny.
- Nie masz się co martwić. Moja mama to urocza kobieta, jak sam zresztą stwierdziłeś - przypomniałam mu - Czeka na zięcia, a zwłaszcza na wnuki, od zawsze - zaśmiałam się - Z moim tatą może być większy problem. Wiesz, jestem córeczką tatusia - wyszczerzyłam się, a Kurek pobladł.
- Ej no, spokojnie, będzie dobrze - pocieszałam go.
- Nie wierzę - strasznie się stresował. Chyba cała sytuacja dotarła do niego dopiero w chwili wyjazdu. Siedzieliśmy teraz przez chwilę w ciszy, aż Kurek wystrzelił.
- A apropos tego wnuka to chętnie ci pomogę - palnął, ale przynajmniej się trochę rozluźnił.
- Bartuś. Ja mam 21 lat. Nie śpieszno mi do dzieci - zaśmiałam się.
- A ja mam prawie 24. Ale zaraz, ty masz 21 lat? Nie wygladasz, dałbym co najmniej 30 - dostał ode mnie po łbie i się ogarnął.

Dojechaliśmy właśnie pod bramę mojego rodzinnego domu.
- Gotowy?
- Nie.
- To świetnie, wysiadaj! 
W drzwiach już czekała na nas mama.
- No nareszcie! Czekam i czekam, a was nie widać. Witajcie! - powiedziała i mocno mnie przytuliła. Póki co było miło.
- Tak, też się cieszę, że cię widzę - starałam się od niej oderwać jednak trzymała mnie w stalowym uścisku - A więc... - zaczęłam.
- Nie zaczyna sie zdania od "a więc" - poprawiła mnie mama. Wywróciłam tylko oczami.
- To jest Bartek - przedstawiłam przerażonego Kurka.
- Miło mi Panią poznać - przywitał się.
- Mi również. To z tobą rozmawiałam przez telefon?
- Tak, to byłem ja - zaśmiał się.
- A gdzie tata? - spytałam zdziwiona gdy już weszliśmy. On jak na zawołanie zaraz znalazł się koło nas.
- Cześć, córeczko! Jak dobrze cię znów widzieć - przytulił mnie - A to jest pewnie ten młodzieniec, który chce ukraść mi córkę - powiedział poważnie i zbliżył się do niego, a ten stał ze zbolałą miną.
- Tato, proszę cię. Zachowuj się.
- Ale nic nie robię. Moglibyśmy porozmawiać na osobności? - spytał się Bartka.
- Tatoo! - zawołałam, ale za późno, bo obaj zniknęli za drzwimi salonu.
- Mamo? - powiedziałam błagalnie.
- Nic nie poradzę córcia. Twój ojciec jest uparty jak osioł.
- A jak on mu nagada jakiś głupot i Bartek się przestraszy i ucieknie?
- Sądzisz, że ucieknie? 
- Nie.
- No to o co sie martwisz? No dobrze, a teraz opowiadaj. Jaki on jest? Dobry dla ciebie, dba, kocha, opiekuje się? - poleciała seria pytań.
- Tak, jest cudowny. Ideał meżczyzny - powiedziałam z ironią.
- Ale ja pytam poważnie.
- No tak. Jest dobrze, co ma jeszcze powiedzieć?
- A ile się znacie?
- Nie wiem mamo, nie skreślam dni w kalendarzu - miałam dość tych pytań - Ok 3-4 miesięcy.
- Tak krótko? - zdziwiła się.
- To źle? O co chodzi?
- Nie no nic. Tak tylko... a jak? Doczekam się wnuka?
- Mamo! Przed chwilą mówisz, że za krótko się znamy, a teraz, że dzieci mam z nim mieć.
- Z kim chcesz mieć dzieci? - spytał Kurek wchodząc akurat do kuchni.
- Z Myszką Miki - wystawiłam mu język - No i jak? 
- Świetnie, jeszcze żyję jak widać.

Teraz ojciec zaprosił mnie na rozmowę w cztery oczy, a Kurka pozostawiłam na pastwę mojej matki. Już ja wiedziałam o co będzie go wypytywać...
Ojciec za to stwierdził, że Bartek to porządny, fajny chłopak i nie ma zastrzeżeń. Pytał tylko czy go kocham i chcę na pewno z nim być, o czym musiałam go zapewniać ze sto razy.
- Dobrze, koniec tych pogaduszek! Obiad stygnie! - do salonu wparadowałam moja mama z talerzami, a zaraz za nią Kurek z parującym półmiskiem. 
Obiad zjedliśmy w miłej atmosteferze. Moi rodzice polubili Kurka, a to najważniejsze. Czy on polubił ich? Sprawiał wrażenie, że tak, ale czy tak było naprawdę postanowiłam się przekanoć później.
- I jak? - zapytałam gdy byliśmy już sami w moim starym pokoju.
- Świetnie. Naprawdę nie sądziłem, że twoi rodzice to tacy mili ludzie.
- Nie dziwnie się - skrzywiłam się przypominają sobie awanturę w Spale. 

Poszliśmy się umyć, a później grzecznie położyliśmy się do łóżka. Leżeliśmy przez chwilę w ciszy.
- Twoja mama wspomniała coś o jutrzejszym gościu. Kto to?
- Jakim gościu? Mi nic nie mówiła - zdziwiłam się.
- No podobno jutro ma tutaj ktoś przyjechać.
- Nie mam pojęcia, zobaczymy jutro - odwróciłam się pocałowałam go na dobranoc. Ale nasz pocałunek trwał nieco dłużej niż planowałam, bo Kurek się do mnie przyssał. Oderwałam się po chwili od niego.
- Dobranoc, kochanie - wtuliłam się i zasnęłam.
__________________________________________________


Jeszcze 4 rozdziały + epilog, czyli jakieś dwa tygodnie :)Mam nadzieję, że wytrzymacie.. :)

3 komentarze:

  1. Super rozdział, Kurek się nie miał co martwić ie było tak źle;d
    Ciekawe co to za gość?
    Nie, nie, nie ja się nie zgadzam, żeby to opowiadanie tak krótko trwało;(

    OdpowiedzUsuń