piątek, 13 września 2013

Rozdział 32



PASJA


CZ.32




- Lila kurde mać, ile można czekać? Czy ty zawsze musisz się spóźniać? - zaczęłam na nią krzyczeć, gdy ta tylko wpadła zziajana na lotnisko. Wszystkie na nią czekałyśmy. My, czyli wszystkie dziewczyny, żony i partnerki siatkarzy... plus Weronika. Taki tam wyrzutek.

Z lotniska na Okęciu ludzie wysypywali się drzwiami i oknami. Jak właściwie 90% to kibice, którzy lecą do Londynu, ale to szczegół. Po odczekaniu w trzydziestokilometrowej kolejce wreszcie mogłyśmy wejść do samolotu. Sportowcy wybrali się tam kilka dni wcześniej, a my razem z kibicami teraz. 

Lot samolotem, jak zwykle zresztą, ciągnął mi się niemołosiernie. Nie mogłam usiedzieć na miejscu. Ciągle łaziłam po samolocie, aż stiuardessy zaczęły zwracać mi uwagę i musiałam znów siedzieć, i siedzieć, i siedzieć, kilka godzin.
Po wylądowaniu byłam pierwsza do wysiadania z samolotu. Nie mogłam tam wytrzymać. Zaraz potem udałyśmy się wszystkie do hotelu blisko wioski olimpijskiej siatkarzy. Chłopcy już tam na nas czekali. W Bartkiem nie widziałam się "aż" tydzień, więc oczywiście musiał mnie wyściskać i takie tam. To samo zresztą robili inni siatkarze. Tylko Wera i Zibi stali na boku z posępnymi minami. Już zdążyli się chyba przywitać...

Wszyscy poszliśmy na jakąś kolacje, a potem chłopcy musieli się już z nami pożegnać i wracać do wioski. My również wymęczone podróżą poszłyśmy grzecznie spać. Następnego dnia jednak rozpoczął się wielki shopping. Latałyśmy jak narwane po wszystkich sklepach. Stałam akurat przed przymierzalnią i czekałam na Lilę, by ocenić jej strój. Podeszła do mnie jakaś dziewczynka w koszulce reprezentacyjnej Winiara. Jak już się przyjeżdża to trzeba reprezentować kraj nawet na zakupach, co nie? 
- Prze... przepraszam, ale czy pani Agata? - powiedziała nieśmiało.
- Tak, a o co chodzi? - zdziwiłam się skąd mogła mnie znać.
- Mogłabym prosić o autograf? - teraz stałam wryta w ziemie. Pierwszy raz ktoś mnie prosi o autograf. 
- Chcesz mój autograf? A skąd ty mnie znasz?
- No przecież pani jest siatkarką. Byłam z mamą nawet na jednym z meczy, ale nie można było sie dopchać - zdziwiłam się jeszcze bardziej. Podpisałam małej kartkę w tym momencie gdy z przymierzalni wyszła Lilka. Mała zrobiła oczy jak 5 złotych i otworzyła szeroko buzię. 
- Lilę też znasz? - zaśmiałam się.
- No jasne! A panią mogłabym prosić o autograf? - spytała nieśmiało. Lila na początku również stała wmurowana w ziemie, ale szybko się ogarnęła i podpisała małej kartkę. 
- Dziękuję bardzo - była przeszczęśliwa. Nie wiedziałam, że można się tak cieszyć z czyichś bazgrołów, ale dla niej to była cenna zdobycz. Pewnie nie aż tak jakby spotkała nasze starsze koleżanki lub najlepiej siatkarzy, ale lepsze to niż nic.

Zmęczone, kompletnie bez kasy, wracałyśmy na obiad. Znów przyszli do nas chłopcy, postanowiliśmy przejść się na spacer... To znaczy obecnie spacer w Londynie wyglądał na przepychaniu się łokciami byle tylko można było przejść chodnikiem. Po ulicach biegała masa kibiców, dziennikarzy, sportowców, no i jeszcze mieszkańców stolicy. Dlatego też postanowiliśmy przejść się nieco dalej wioski olimpijskiej. Zaraz za nami pobiegli dziennikarze. Mają sportowców z całego świata, a uwzięli się akurat na nas... Z czasem stali się tak natarczywi, że szybko musieliśmy wracać. Mieli w końcu całą reprezentacje Polski męską i znaczącą część żeńskiej. Chyba nie przyzwyczaję się to takiego życia... 


***


Siatkarze grali swój pierwszy mecz z Włochami. Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo, ale liczyliśmy na zwycięstwo. W końcu po to tu przyjechaliśmy. Oczywiście ja z Lilą i Weroniką przyszłyśmy spóźnione, bo znów się grzebała. Kinga poszła wcześniej z innymi dziewczynami.
Siedziałyśmy na hali, zaraz miał zacząć się mecz. Ktoś nagle zasłonił mi oczy.
- Co jest?
- Niespodzianka! - krzyknął.
- Kuba?! Boże, jak się cieszę, że cię widzę - zaczęłam się z nim obściskiwać. 
Koło nas stanęła niewysoka dziewczyna. To znaczy, może była jak na kobietę wysoka, ale i tak niższa ode mnie.
- To jest Alice, moja narzeczona - i wszystko jasne.
- Miło mi, Agata - podałam jej rękę, a ona odwzajemniła gest. 
- Fajnie cię w końcu poznać, wiele o tobie słyszałam - uśmiechnęła się.
- Pewnie same kłamstwa i złe rzeczy - zaśmiałam się. Chwile jeszcze pogadałyśmy. Przedstawiłam ich dziewczynom. Alice była bardzo miła, tak jak mi się zdawało. Oczywiście przypomnieli nam o swoim ślubie za miesiąc. Narzeczona Kuby miała już mocno zaokrąglony brzuch. Jak i żona Winiara, która również była w ciąży. Jak sobie teraz przypomnę ten okrzyk radości gdy się o tym dowiedział to chce mi się śmiać.

Mecz był niezwykle zacięty, ale na szczęście zakończył się zwycięstwem Polaków. Chciałam podbiec do Kurka pogratulować mu, ale był bardzo zajęty. Rozmową. Rozmową z jakąś dziewczyną, która robiła maślane oczka i trzepotała do niego rzęsami. Na taki widok zawsze robi mi się niedobrze. Dziewczyna w stylu "plastic is fantastic" ciągle się do niego dostawiała i szczerzyła. On jakby lekko poddenerwowany jej widokiem wyglądał jakby chciał stamtąd uciec. A może mi się tak tylko wydawało, bo rozmawiał z nią już naprawdę długo? W końcu nie wytrzymałam i podeszłam do nich.
- Cześć, jestem Agata - podałam jej rękę. Ona popatrzyła na mnie z mordem w oczach, jak śmię jej przeszkadzać w tej zarzartej konwersacji. Prychnęła tylko i wróciła do rozmowy. Kurek chwile na mnie popatrzył, a potem również wrócił do rozmowy. Ignorował mnie, więc poszłam razem z innymi dziewczynami do hotelu. Nie zadzwonił nawet wieczorem, a ja również nie miałam zamiaru tego robić. Poszłam więc spać.

Rano wszystkie poszłśmy odwiedzić chłopaków w wiosce. Ku mojemu zdziwieniu razem z nimi była ta dziewczyna co wczoraj. Chodziła razem z Bartkiem, śmiali się i cały czas rozmawiali. Nawet mnie nie zauważył, więc szłam z tyłu razem z Igłą i Iwoną.
- Kim jest ta dziewczyna? - nie wytrzymałam, musiałam się zapytać. Ignaczak spojrzał na mnie niepewnie.
- Była Kurka - wydukał. Zrobiłam oczy jak 5 złotych.
- Aha, to dlatego tak cały czas z nią chodzi, a na mnie nawet uwagi nie zwraca?
- Nie wiem skąd ona się tu wzięła. Widziałem ją wczoraj na meczu. Na początku Bartek nie chciał z nią gadać, ale ona go przekonała i się chyba pogodzili.
- Świetnie - prychnęłam.
- Ej, spokojnie. Zazdrosna jesteś?
- Bo mam o co... - nagle znów zrobiło mi się niedobrze. Na początku lekko, ale potem chyba musiałam się już ewakuować do łazienki.
- Przepraszam, ale muszę iść. Źle się czuję.
- Co się dzieje? - spytała zaniepokojona Iwona, która szła razem ze mną i Igłą na końcu naszej wycieczki. Krzysiek również spojrzał na mnie niepewnie.
- Jakaś blada jesteś.
- Ostatnio mam jakies problemu żołądkowe. Muszę iść - zaczęłam się oddalać.
- Poczekaj, pójdę z tobą - krzyknęła Iwona i do mnie dołączyła. 
Chwilę potem zakręciło mi się w głowie i urwał mi się film. Obudziłam się w jakiej białej sali. W szpitalu, świetnie.
- Nareszcie, martwiłam się - zaraz nade mną zobaczyłam Iwoną - Dzwoniłam do Bartka, zaraz będzie.
- Tak? A nie będzie miał za złe, że pozbawiłaś go towarzystwa jego koleżanki? - prychnęłam.
- Agata, przecież Bartek cię kocha.

W sali pojawił się lekarz. Był uśmiechnięty, więc wywnioskowałam, że mogę się już zbierać.

- Mam dla pani ważną informację.
- Słucham.
- Ale najpierw muszę się dowiedzieć od kiedy ma pani te objawy. Omdlenia, nudności?
- Nie wiem, od jakiś 2 tygodni.
- Tak. Jestem pewien. Jest pani w ciąży! - powiedział uśmiechnięty - A teraz przepraszam, obowiązki - opuścił salę.

Siedziałam na łóżku z otwartą buzią. Miałam w głowie mętlik. Coś rozrywało mnie od środka, coś pękło. Jak to w ciąży?! Jak?! Jak, się pytam?! Przecież ja mam 21 lat, jestem sportowcem. Ja nie mogę być w ciąży, nie teraz! Przecież to przekreśla całą moją karierę siatkarską, całe moje życie. Tyle lat treningów, wymarzona reprezentacja i wszystko na marnę? To nie może być prawda. 
Po moich policzkach pociekły łzy, rozpaczy. Iwona stała obok i nie wiedziała co powiedzieć. Wiedziała co czuję, wiedziała jakie są konsekwencje mojej ciąży.
- Nie mów nic, proszę - zwróciłam się do niej - Chcę zostać sama - bez słowa wyszła z sali. Jednak po chwili wpadł do niej Kurek.
- Kochanie! Agata co się stało? - pytał przejęty.
Nie mogłam wydobyć z siebie ani jednego słowa. Jak ja mam mu o tym powiedzieć? Ja nie chcę tego dziecka, nie teraz, nie mogę. 
- Nic się nie stało. Niepotrzebnie przyjechałeś - powiedziałam oschle.
- Jak to niepotrzebnie? Martwiłem się, nie widziałem cię dzisiaj, gdzie byłaś?
- Byłam cały czas z wami, ale ty byłeś zbyt zajęty Asią, żeby mnie zauważyć.
- Co ty mówisz? Zazdrosna jesteś? Agata przestań, przecież wiesz, że cię kocham.
- Ją też kochałeś.
- Nigdy jej nie kochałem, to było tylko przelotne zauroczenia. Ciebie kocham - przytulił mnie - Wracajmy, musimy porozmawiać.
- O czym?
- Powiem ci jak wyjdziem z tego szpitala.
- Powiesz mi teraz.
Głośno westchnął i zbierał myśli.
- Dostałem propozycje transferu... i chyba z niego skorzystam.
- Jakiego transferu? Gdzie?
- Do Rosji - powiedzial ze spuszczoną głową. Po moich policzkach znów pociekły łzy, on gdy tylko to zobaczy zaraz mnie przytulił i powiedział.
- Możesz przecież jechać ze mną. Zmienisz klub, będziemy tam razem... 
Gdyby tylko wiedział co mówi... Moja kariera zakończyła się 5 minut temu wraz z wiadomością o ciąży. Nie mam zamiaru jechać do Rosji. On nie zostanie dla mnie, musi się rozwijać. Nie będę mu przecież stać na drodze, ani ja, a tym bardziej nasze dziecko. Przecież jakby wiedział to pewnie by został. Tylko po co ja mam być dla niego problemem, skoro może się rozwijać za granicą?
Bez słowa wyszłam z sali szpitalnej, na zewnątrz stała Iwona i... Asia. Czy on już nigdzie bez niej nie chodzi? Wzięłam Iwonę pod rękę i opuścilyśmy szpital.
- Powiedziałaś mu?
- Nie i nie mam zamiaru.
- Jak to? On jest ojcem, musi wiedzieć!
- Nie musi. I wiedzieć nie będzie - powiedziałam przez łzy.

________________________________________________

Ojojciu! Ale słaby rozdział :(( To po pierwsze, a po drugie to chodzę do szkoły tydzień, a czuję się jak po 3 miesiącach. Ratunku! :((

9 komentarzy:

  1. Fajny blog :) - pozdro dla fanów siatkówki prosto z Podkarpacia :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam,że ona będzie w ciąży;)
    Czy ta była Kurka musiała przypałętać się akurat teraz?!
    Mam nadzieję, że Bartek dowie się o dziecku, bo w końcu jest ojcem.
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz jaka ja jestem przewidywalna :((
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Supcio :) Zapraszam na mojego... http://american-live.jimdo.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy Bartek musiał akurat teraz spotkać swoją byłą. Oby Agata powiedziała mu, że zostanie ojecem

    OdpowiedzUsuń
  5. Za sam tytuł muszę cię pochwalić, naprawdę. Czytam!

    Zapraszam do mnie.

    kiedywszystkoinnetracisens.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. trafiłam tutaj rano i tak się zainteresowałam, ze wszystko przeczytałam :) naprawdę genialny rozdział :) zapraszam także do mnie na : http://wierze-ze-bedzie-dobrze.blogspot.com/
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń