wtorek, 10 września 2013

Rozdział 31



PASJA


CZ.31



Obudziło nas pukanie do drzwi. Stawało się coraz bardziej natarczywe.
- Otwarte! - krzyknęłam budząc przy tym Kurka. 
Do pokoju weszła moja mama niepewneym wzrokiem patrząc w naszą stronę. Czego ona się spodziewała?
- Mogłaś wejść, przecież otwarte - powiedziałam zaspanym głosem.
- Nie chciałam wam przeszkadzać - odpowiedziała speszona.
- W spaniu? Przecież nas obudziłaś - skwitowałam.
- No nie ważne już...
- Dzień dobry - powiedział Bartek otrząsnąwszy się już po nagłej pobudce.
- Dobry, dobry. Nie chciałam was budzić, ale jest już 12, a za godzine przyjedzie Kasia - powiedziała. 
- Kasia?! - zdziwiłam się.
- No Kasia, Kasia. Zapomniałaś już, że masz siostrę? - zaśmiała się.
- Ee? Nie, nie, po prostu dawno jej nie widziałam - jak tak się dobrze zastanowić to nie widziałyśmy się szmat czasu. Ja mam 21 lat, a ona 24. Od jej wyprowadzki z domu na studia widywałam ją tylko na święta. Nigdy nie byłyśmy jakoś blisko siebie. Byłyśmy zupełnie różne. Ona kompletnie nie interesowała się ani sportem, ani chłopakami. Siedziała tylko z nosem w książkach. A ja miałam zupełnie na odwót.
- Poznam twoją siostrę, nie spodziewałem się tego - powiedziałam Kurek, gdy schodziliśmy już na dół - Tak w ogóle to o niej nie mówisz, nic o niej nie wiem. Dlaczego? - wzruszyłam tylko ramionami.
- Nie wiem. Nie utrzymuję z nią prawie w ogóle kontaktu. Widujemy się kilka razy w roku.
- A gdzie ona mieszka?
- W Warszawie.
- Ona mieszka w Warszawie, a widujecie się tylko kilka razy na rok?! - spytała mocno zdziwiony.
- Tak wyszło. Co poradzę?
- A ile ma lat?
- A czy to jest jakiś wywiad środowiskowy? Zaraz przyjedzie to sobie z nią pogadasz, o ile będzie chciała z tobą rozmawiać.
- A niby czemu nie?
- Bo strasznie dużo gadasz - wystawiłam mu język i w tym samym momencie rozległ się drzwonek do drzwi.
- Oho, przyjechała! - krzyknęła moja mama. Podeszła do drzwi i je otworzyła. W progu stała moja siostra. Szczerze mówiąc to prawie w ogóle się nie zmienila. Długie brązowe włosy, ciemne oczy, dość niska. I tu kolejna różnica. Bo ja miałam średniej długości blond włosy, niebieskie oczy i miałam 180 cm. W szpitalu nas podmienili, czy co?
- Cześć, Kasia! - podeszłam do niej. Nie przytuliłam się, bo to w naszym przypadku byłoby co najmniej badane naukowo, po prostu dziwne. 
- Cześć, dawno cię nie widziałam - odpowiedziała.
- Cześć, jestem Bartek - koło nas stanął mój chłopak i wyciągnął ku niej rękę. Moja siostra uśmiechnęła się lekko i popatrzyła na mnie jakoś znacząco. To było dziwne jak na nią.
- Kasia - odwzajemniła gest.

Mama zaprosiła nas na obiad, który znów minął w miłej atmosferze. Śmialiśmy się i gadaliśmy cały czas. Moja matka chyba zaakteptowała moje koncepcje na życie, choć wiem, że ich nie pochwalała. Nie poruszała już  jednak tego tematu, bo mogłyby z tego wyniknąć zbędne nieprzyjemności. Zrobiło mi się niedobrze, więc przeprosiłam wszystkich i poszła do łazienki. Mój ledwo co zjedzony obiad został zwrócony. Kolejne problemy żołądkowe w tym tygodniu. Chyba tego nie przeżyję...
- Agata? Wszystko w porządku? - siedziałam w łazience już dobre pół godziny, więc zaniepokojona mama poszła na moje poszukiwania.
- Tak, chwile. Zaraz przyjdę - odpowiedziałam już wykończona ciągłymi wymiotami.
- Na pewno? - jeszcze jedno pytanie, a zabiję.
- Tak. Zaraz przyjdę - "zaraz" chwilę się ciągnęło, bo siedziłam tam jeszcze 15 minut. Nie chciałam już wracać do jadalni, więc poszłam do pokoju się zapakować. Gdy już kończyłam, wszedł Kurek.
- Jejku, jak ty wyglądasz? - byłam blada za skwaszoną miną.
- Dzięki. Miło mi - powiedziałam z ironią.
- Stało się coś?
- Tak. Chyba nie tylko twoja jajecznica źle na mnie działa.
- Ale mi nic nie jest. 
- No bo ty to ty, a ja to ja. Wracamy, ja jestem gotowa? - Kurek kiwnął głową i zaraz zeszliśmy na dół pożegnać się z rodzicami. Mama oczywiście zapakowała nam cały bagażnik jedzenia.
- Mamo, kto to zje? - było mi niedobrze na sam widok, a ta przynosiła coraz więcej.
- Twój chłopak chyba potrzebuje energii na na całe treningi.
- Energię, a nie dodatkowe kilogramy.

Z moją mamą jednak się nie dyskutuje, bo to i tak nie ma sensu. 
Po drodze zadzwoniła do mnie jeszcze Weronika, potem Malwina, koleżanka z reprezentacji. Dopytywały się czy aby na pewno będę w Londynie. Ja bym miała opuścić Igrzyska? W snach... 

Chłopakom już kończy się wolne i Bartek pojutrze musi wracać do Spały, bo zaraz potem "Lądek czeka". Nie mam zamiaru jechać do spalskiego ośrodka, bo niby po co? Co ja miałabym tam robić? Po za tym pozostaje kwestia moich studiów. Mam wakacje, ale od października muszę wracać. Chciałam zrobić jeszcze kilka kursów, bo teraz mam akurat na to czas. Mecze towarzyskie zostały przyłożona na 'po Igrzyskach'. Miałyśmy naprawdę sporo wolnego. Ale ja to ja, więc codziennie z Lilą i Kingą spotykałyśmy się, a to na siłowni, a to na basenie, a to na hali by nie spaść z formy. Inne dziewczyny też tak robiły, bo zresztą trener nam kazał. Mimo, że tego nie kontroluje, to i tak każda się słucha.

Niedzielny wieczór spędziłam w łazience. Byłam sama w domu, mimo, że Kuraś strasznie chciał zostać i się mną opiekować. Starczy mi już na razie tych czułości, a jego opieka w tym przypadku wyglądała by na staniu pod drzwiami od łazienki i smęcenie mi cały czas. Wygoniłam go więc do Bełchatowa. Musiał się przecież spakować, bo następnego dnia wyjeżdżali.
- Kochanie, jak się czujesz? - zadzwonił koło 22, gdy ja myślałam, że już umarłam. Przez te wymioty zeszło ze mnie chyba 3 kilo.
- Świetnie, fantastycznie, fenomenalnie, lepiej być nie może. A u ciebie?
- Martwię się o ciebie.
- A co mnie miają kosmici porwać, że się martwisz?
- Nie, ale powinienem być teraz przy tobie jak mnie potrzebujesz.
- Nie. Powinieneś być u siebie i odpoczywać. Jutro wyjeżdżasz, nie możesz cały czas ze mną siedzieć.
- Ale ja chcę.
- Ale ja nie chcę.
- Nie chcesz mnie? - powiedział smutno.
- Nie, głupolu. Dobranoc.
- Ok, przyjdę jutro - głośno westchnęłam.
- Pa.

Noc przespałam całą, bez żadnych atrakcji. Kurek przyszedł z samego rana budząc mnie przy tym. Myślałam wtedy, że do uduszę. Siedział ze mną cały Boży dzień. Wieczorem zaczął się żegnać. Żegnał się, żegnał i żegnał chyba godzinę. Skutek był taki, że został na noc. Bardzo miłą noc, rozwijając temat...

______________________________________________

No to, jeszcze 3 rozdziały i epilog ;)

4 komentarze:

  1. Ona jest bankowo w ciąży!;d
    Jakie 3 rozdziały i epilog, no chyba żartujesz?;(
    Pozdrawiam serdecznie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz... jeszcze nic nie wiadomo. :)
      Nie żartuję.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. ale ja chce jeszcze wiecej :(
    pozdrawiam
    kiedy kolejny? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi :(
      Nie wiem, może jutro albo w weekend ;)
      Pozdrawiam.

      Usuń