środa, 19 czerwca 2013

Rozdział 7 i 8


PASJA


CZ.7



Po treningu wiadomość w szybkim tempie pojawiła się w internecie. Dzięki temu mogłam dowiedzieć się o składzie drużyny. Niektóre nazwiska kojarzyłam, niektóre nie. Najwidoczniej chcieli odmłodzić i odświeżyć naszą reprezentacje. No, ale niestety nie tylko ja mam internet w domu. Jeszcze tego samego wieczora dostała chyba ze sto telefonów, dwa razy tyle SMS-ów i takich tam z gratulacjami. Najdłużej gadałam oczywiście z mamą i Weroniką, które chciały wszystko wiedzieć i miały pretensje czemu od razy ich nie powiadomiłam. Może moi rodzice nie byli znawcami ani pasjonatami siatkówki, ale musieli się pogodzić z moją decyzyjną, więc trzymali za mnie kciuki. Wera oczywiście chciała wpadać i świętować, ale w porę przypomniała sobie o moim jutrzejszym egzaminie. Potem zadzwoniła jeszcze Lila, do której to wszystko jeszcze nie dotarło, jak zresztą i do mnie. Dzwoniłam jeszcze do Kingi i razem gadałyśmy i dzieliłyśmy się emocjami. Nie byłam nigdy z nią jakoś szczególnie blisko, ale sądzę, ze Spała nas zbliży.

Następnego dnia wstałam bardzo wcześnie. Nie miałam dziś żadnych treningów, bo miałam wolne z wiadomych przyczyn. Egzamin miałam mieć o 11, a na uczelni pojawiłam się już o 9. Było już sporo osób. Najpierw była teoria pisemnie, potem ustnie, potem mały pokaz umiejętności.
Podeszłam do tablicy ogłoszeń. Wyniki miały pojawić się dopiero za 2 tygodnie.
- Że co?! - wrzasnęłam zdecydowania za głośno. No ale co my w podstawówce jesteśmy, żeby były takie terminy? Najgorsze, że będę wtedy w Spale, ale miałam nadzieje, dam radę.
Weszłam do sali egzaminacyjnej. Nie, tylko nie to... Już po mnie, obleję! W komisji siedział mój znienawidzony profesor. Pawaliśmy do siebie wzajemną "sympatią" już od pierwszych zajęć. Wtedy już mu podpadłam, nawet nie pamiętam już za co. Od tamtej pory wyżywa się na mnie na każdych zajęciach, których i tak staram się unikać jak ognia. Jednak nie zawsze jest to możliwe.

Wychodzę z sali w jeszcze gorszym nastroju niż tam weszłam. Jestem pewna, że mnie nie przepuści, to koniec. Jednak nadzieja matka głupich,  a ja najwidoczniej do takich należę, bo mam nadzieje, że choć ten jeden raz mi odpuści.

Wracam do domu i zostaję, po raz kolejny obsypana lawina telefonów. Spławiam wszystkich krótkim "Nie mogę rozmawiać, nie mam jeszcze wyników" i nie czekając na odpowiedź rozłączałam się. Biorę relaksującą kąpiel i kładę się spać.


PASJA


CZ.8



Po dość ciężkim tygodniu treningów i wyczekiwania na Spałę nadszedł weekend! Tak, na to właśnie czekałam. Wreszcie mogę polenić się na kanapie przed TV, ponieważ trener dał nam wolne na te dwa dni. Już w następną sobotę miałam jechać do Spały, więc moje wolne chciałam spędzić w domu, w którym i tak rzadko bywam. Służył mi jedynie na spanie i ewentualnie uczenie się.
Moje ambitne plany na weekend musiał oczywiście ktoś zakłócić, ponieważ już w piątek wieczorem rozległ się dzwonek do drzwi, a za nimi nie kto inny jak Weronika.
- Cześć, co ty jeszcze nie gotowa? - odpowiedziała radośnie wprowadzając mnie w dekoncentracje.
- Gotowa na co? - odpowiedziałam od niechcenia i rzuciłam się na swoje miejsce na kanapie.
- No jak to? Idziemy na imprezę, musimy uczcić jakoś te twoje sukcesy.
- Serio? Ja i impreza? Proszę cię, daj mi dziś spokój. Powodzenia, baw się dobrze - powiedziałam, po czym wskazałam jej drzwi i zakopałam się pod kocem.
- Agata! W tej chwili wstawaj. Bez dyskusji, czekam! - no i co ja mogłam biedna zrobić? Zwlekłam się z kanapy czym prędzej, bo wiem do czego zdolna była jak na czymś jej zależało. Trasę sypialnia-łazienka pokonywałam kilka razy nie wiedząc w co się ubrać. Weronika tracąc resztki cierpliwości rzuciła we mnie sukienką, którą nie wiem jakim cudem wygrzebała z mojej szafy.
- Jejku pali się czy co?
- Nie, ale mogłabyś się pospieszyć - była wyraźnie poirytowana.

Do miejscowego klubu w Łodzi dojechałyśmy oczywiście moim samochodem. Często tu chodziłyśmy zaraz po tym jak się tu przeprowadziłyśmy, jeszcze przed rozpoczęciem studiów.
Weronika szybko zaciągnęłam mnie do baru. Wypiłyśmy trochę, a potem gdzieś się ulotniła. Szukałam jej wzrokiem lecz nigdzie nie znalazłam  Wcale nie miałam ochoty na imprezę, więc postanowiłam się stąd jak najszybciej zwinąć. Jednak nie, nie mogę jej tak zostawić, przecież nie ma jak wrócić. Obiecuje, że wyślę ją, choćby siłą na ten pieprzony kurs jazdy. 
W trakcie tych moich rozmyśleń nawet nie zauważyłam jak ktoś się do mnie dosiadł.
- Agata? - zapytał znajomy głos, dość mocno zdziwiony. Popatrzyłam w tym kierunku, a tak siedział nie kto inny jak Bartek Kurek.
- O cóż za spotkanie - odpowiedziałam uprzejmie, choć wiem, że ostatnio nie potraktowałam go zbyt miło. No i oczywiście musiał poruszyć ten temat.
- Nie widziałem cię od czasu naszej rozmowy, unikasz mnie?
- Nie skąd. Nie widzieliśmy się z tego samego powodu co wcześniej. Ja po prostu nie mam czasu po treningach zostawać i gapić się... - znów stałam się złośliwa, nawet nie wiem czemu, jednak mi przerwał.
- Na zgraje spoconych facetów - dokończył za mnie.
- No tak, przepraszam, że jestem taka niemiła. Sama nie wiem czemu, normalnie taka nie jestem. To chyba za dużo stresu i przemęczenie.
- Spokojnie, nie tak łatwo mnie zniechęcić - odpowiedział promiennie - Choć poczułem się wtedy nieco urażony.
- Przepraszam, nie chciałam być niemiła, po prostu bałam zdenerwowana i się spieszyłam.
- A no właśnie. Nie odpowiedziałaś mi na jedno pytanie. Czemu byłaś zdenerwowana i czemu zemdlałaś? Byłaś u lekarza? - od kiedy to on taki opiekuńczy?
- Byłam. To zwykłe przemęczenie.
- Treningami?
- Między innymi - odpowiedziałam wymijająco.
- To znaczy?
- To znaczy, tak jak mówiłam mam jeszcze życie poza siatkówką - nie chciało mi się z nim o tym gadać. Byłam zbyt zdenerwowana o wyniki i tego przeklętego profesora.
- Chcesz o tym pogadać?
- Nie.
- Stało się coś? - nie dawał za wygraną.
- Kurwa, Bartek nic się nie stało! Czemu mnie tak męczysz? - speszyły go nieco moje słowa.
- Przepraszam, po prostu chcę cię lepiej poznać - powiedział już nie tak śmiało jak zawsze, ze spuszczoną głową.
- Dlaczego? Jestem aż tak interesującym obiektem do rozmów?
- Tak. Chciałbym cie poznać, tylko tyle. Odkąd zobaczyłem cię na hali kłócącą się z trenerem..
- Nie kłóciłam się z nim - przerwałam mu.
- No dobra. No to odkąd cię zobaczyłem chciałem cię poznać - mówi ciągle ze spuszczoną głową.
- Dlaczego?
- Nie wiem, po prostu tak czułem - złapałam go za rękę, aż sama się zdziwiłam. On momentalnie wyprostowała się jak poparzony i popatrzył na mnie nieco zakłopotanym wzrokiem.
- Przepraszam - cofnęłam rękę, teraz ja nieco speszona.
- Nie no nic się nie stało przecież - powiedział wyraźnie ożywiony.
- Też chętnie cię lepiej poznam. Napijesz się? - nieco zdziwiłam go moja propozycja, ale przystał na nią. Po wypiciu kilku głębszych rozmowa kleiła nam się jak nigdy. Nie, że normalnie mieliśmy z tym problem, ale alkohol dodał nam śmiałości. Postanowiliśmy opuścić klub i przejść się. Kompletnie zapomniałam o Weronice. Po drodze opowiadał mi o sobie, a ja słuchałam. Starałam się wychwycić jak najwięcej szczegółów.
- Gadam i gadam. Opowiedz mi coś o sobie - powiedział w końcu Bartek.
- No bo ty masz tyle ciekawych rzeczy do opowiedzenia, nie to co ja.
- Na pewno przeżyłaś coś ciekawego - zachęcał mnie.
- Nie tyle co ty. Ty miałeś tyle fajnych przygód z reprezentacją, Skrą.
- Też niedługo będziesz takie miała. W końcu jesteś reprezentantką Polski w piłce siatkowej kobiet.
- Chyba będę i nie wiem czy dam radę.
- Jesteś i na pewno dasz radę, wierzę w ciebie. Będę waszym największym kibicem, na każdym meczu - zaśmiałam się głośno na te słowa, a Bartek razem ze mną. Jednak po chwili przybliżył się na niebezpieczną odległość. Zbliżył swoją twarz to mojej. Czułam jak jego oddech pieści mi twarz i jego szybko bijące serce. Sparaliżował mnie strach, nie chciałam tego, na pewno nie. Odwróciłam się szybko i uciekłam w kierunku klubu.

__________________________________________________

Dziś dwa rozdziały, ponieważ jak same widzicie, pierwszy jest dość krótki. ;)
Moja jakość pisania w tym opowiadaniu mnie poraża :( To jest pierwsza historia jaką pisałam, stworzona już dawno temu, ale dopiero teraz publikowana. I jest beznadziejna, napisana tak prostym językiem. Jeśli chcecie może poczytać coś ambitniejszego i lepszego, zapraszam na mój drugi blog ;)

+ Nadrobię wszystko u Was na blogach w wakacje, teraz nie mam czasu. 

13 komentarzy:

  1. Właśnie fajnie, że piszesz prostym językiem dla wszystkich zrozumiałym;) Fajnie,że nasz Bartek się nie zniechęcił i chce dalej ją poznać;) Informuj o nowych, pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się podoba twoje opowiadanie. :)
    Zapraszam do mnie. Nowy rozdział. :)
    http://ignasiawresovii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na XIII http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę o wpisywanie się w odpowiedniej zakładce. Dzięki.

      Usuń
  4. Bardzo mi się podoba! Bartek się rozkręca! Fajnie :D
    Zapraszam jutro do mnie na przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com

    Całuję, camilla.;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, jutro postaram się już wszystko nadrobić ;)

      Usuń
  5. Zapraszam do siebie na czwórkę "My heart is big, but you can not hold two.." na przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com

    Całuję, camilla.;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę o wpisywanie się w odpowiedniej zakładce. Dzięki.

      Usuń
  6. Zapraszam na 2. 'Zjazd siatkarzy i jeden wielki melanż' cz I na http://smakgorzkiejzemsty.blogspot.com/.

    PS. w wakację nadrobię wszytskie zaległości :)Krótkie rozdziały masz to szybko przeczytam (:

    Buziaki, bezduszna ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę o wpisywanie się w odpowiedniej zakładce. Dzięki.

      Usuń
  7. No dobra, ten blog nie dał za wyrganą i przeczytałam dziś cały (:
    Bartuś w dość 'dziwny' i nachalny (?) sposób zagadał do Agaty, ale jak widze przy pierwszej lepszej okazji spotkali się w klubie. To nie dobrze, że ma anemię. Jest siatkarka i do tego jeszcze Reprezentacją Polski, więc musi się wziąść za siebie. Jak dla mnie to ma za duzo na głowie, alekto wie co z tego będzie :)
    Podziwiam ją.
    Czekam na rozój akcji + informuj mnie na gg o nowościach, jeżeli byś mogła ; 44357037 ;)
    Pozdrawiam, bezdszna ;*

    OdpowiedzUsuń