PASJA
CZ.12
Sobota. Rano. Wcześnie rano. Tak,
zdecydowanie za wcześnie jak dla mnie. Budzik zadzwonił o 5.30, a ja myślałam,
że zrobię mu krzywdę. Nie ma to jak wyżywać się na budziku. Jednak po chwili,
gdy już wyklęłam przeklęty przedmiot uświadomiłam sobie jaki dziś dzień.
- Boże! - wrzasnęłam i poderwałam się z
łóżka.
Momentalnie zmienia mi się humor. Cała w
skowronkach wbiegam do łazienki, biorę prysznic, słyszę włosy i robię lekki
makijaż. Spoglądam na zegarek który wskazuje 6.45. Tak, tak wszystko fajnie,
tylko w co ja się ubiorę? Moja szafa pęka w szwach, a ja jak zwykle nie mam
pojęcia co założyć. Z uwagi na to, że na dworze jest gorąco, mimo wczesnej
pory, postanowiłam założyć letnią sukienkę i baletki, a włosy
związałam w niesfornego koka. Mój brzuch domaga się jedzenia, jednak
kompletnie nie mogę w siebie nic wcisnąć. Mój żołądek wykonuje najróżniejsze
akrobacje we wszystkie strony świata. Nagle w mieszkaniu rozlega się dźwięk
mojego telefonu.
- Słucham?
- To dobrze - odpowiada mi
rozemocjonowany głos Kingi.
- O cześć. Zaraz po was przyjeżdżam,
gotowa?
- Kochanie, ja jestem spakowana już od
tygodnia.
- Haha, ok zaraz będę. Papa - rozłączam
się i po raz ostatni sprawdzam czy wszystko mam. Zamykam mieszkanie i schodzę do
samochodu. Jadę najpierw po Kingę, która zwarta i gotowa czeka na mnie przed
swoim blokiem.
- Hej - przywitała się ze mną.
- Hej, wsiadaj - uśmiecham się, po czym
ruszam. Po chwili zatrzymuje się już pod blokiem drugiej przyjaciółki.
- Idziesz ze mną czy chcesz poczekać? -
pytam Kingi, kiedy zmierzam już do mieszkania Lili.
- Idę.
Kiedy byłyśmy już pod drzwiami można było
zza nich usłyszeć dziki huk. Przerażone wpadłyśmy do mieszkania, a tam Lila
przywalona stertą ubrań leży na podłodze w dość nietypowej pozie. Obie
zaczęłyśmy się czołgać ze śmiechu.
- Ha ha ha, bardzo śmieszne - odpowiedziała
oburzona. Zaraz jednak się podniosła i zaczęła biegać jak szalona po mieszkaniu
ciągle czegoś szukając.
- Kurde, Lila. Ty się teraz pakujesz?!
- Nie no, ja tylko sprawdzam czy wszystko
mam - odpowiada trzymając w jednej ręce buta, w drugiej szminkę i przerzuconą
przez ramię jakąś koszulką - Gdzie ten pieprzony but?!
- Lilka, my czekamy w samochodzie! Za 10
minut widzę cię na dole, albo idziesz z buta do Spały! - wrzasnęłam zatrzaskując
za sobą drzwi. Ta informacja podziałała na nią jak mało co. Nie zdążyłam nawet
dojść do samochodu, a ona już zdyszana znalazła się koło mnie.
- No nareszcie! - rzekła Kinga
- To był szantaż - powiedziała zdyszana
Lila, ledwo łapiąc powietrze. Obie z Kingą odpowiedziałyśmy jej gromkim
śmiechem po czym wreszcie mogłyśmy wsiąść do samochodu i ruszyć do Spały.
Podróż nie ciągnęła nam się nadto, ponieważ każda przeżywała, ale najbardziej
to chyba Kinga.
- Boże, a tam będą też siatkarze!
Rozumiecie to?! Spotkamy reprezentantów Polski. Igłę, Zibiego, Kubiaka -
zaczęła piszczeć zwłaszcza na to ostatnie nazwisko. Obie z Lilą wybuchnęłyśmy
śmiechem - No i będzie Winiar i Kurek, ale ich to już widziałam - Lila znów
parsknęła śmiechem jednak mi jakoś już nie było tak wesoło. Mianowicie
przeszkadzało mi w tym wszystkim właśnie to nazwisko. Kurek. Przecież w Spale
nie będę mogła go unikać, prędzej czy później i tak będziemy musieli się
spotkać i wyjaśnić sobie kilka spraw. Ale czemu ja właściwie przed nim uciekam?
Przecież on mnie tylko pocałował. Jednak przeszkadzało mi w tym wszystkim to,
że najpierw mnie upija, potem próbuje całować, potem przeprasza i mówi, że to
się nie powtórzy, jednak zaraz potem znów całuje, a potem na dodatek dodaje, że
nie chciał. To jest bardziej skomplikowane niż by się mogło wydawać.
Na mych rozmyśleniach i wspólnym śmiechu szybko minęła nam droga do Spały. Podjechałyśmy pod ośrodek,
zaparkowałam, wyjęłyśmy torby i właśnie w tym momencie oniemiałam. Wszystkie
trzy stałyśmy wryte w ziemie z otwartymi ustami. Ten ośrodek to...to..to cudo.
Dookoła lasy i łąki, a tu taki luksus, aż bałam się jak będzie w środku.
- Dziewczyny, czy widzicie to co ja? -
pierwsza z szoku obudziła się Lila. My tylko niemrawo pokiwałyśmy głowami i jak
w transie podążyłyśmy do ośrodka. W środku była już grupa dziewczyn, których
w ogóle nie znałam. Niektóre były ubrane na sportowo, niektóre normalnie. Nic
specjalnego. Chciałam podejść , przedstawić się i przywitać, ale one w tym
momencie były zajęte jakże ambitnym zajęciem jakim było podziwianie i
szczerzenie się do grupki siatkarzy, którzy również stali przy wejściu.
Oczywiście nie mówię o wszystkich dziewczynach, ale o tej mniej licznej grupce.
Lila i Kinga podeszły do tych "gapiów", sama nie wiem po co. Ja
postanowiłam dowiedzieć się co nieco w recepcji.
- Dzień dobry - powiedziałam do kobiety
znajdującej się za ladą.
- Dzień dobry - odpowiedziała ze
sztucznym uśmiechem na twarzy.
- Nazywam się Agata Olszewska, jestem z
reprezentacji i chciałabym się dowiedzieć... - przerwała mi.
- Oczywiście, tu są klucze do pokoju -
powiedziała z tym już chyba wymuszonym uśmiechem, no ale cóż, każda praca
kiedyś nudzi. Nawet jak pracujesz obok wysokich, przystojnych sportowców -
Chciałaby pani pokój jednoosobowy, czy może kilku?
- Lila, Kinga! - zawołałam dziewczyny.
Ustaliłyśmy, że chcemy mieć pokój we trzy, więc pani zaczęła szukać klucza to
takowego pokoju. Jednak nie dokończyła swojego zajęcia, bo do ośrodka wpadł
nikt inny jak Zbigniew Bartman. Stanął koło mnie i zaczął szczerzyć się do
recepcjonistki, która jakoś jego uśmiech odwzajemniła chętniej niż kogokolwiek
innego.
- Ten co zawsze - powiedział,
przepychając mnie lekko na bok, jakbym nie istniała. Pani zaraz porzuciła
poszukiwania mojego klucza.
- Przepraszam, ale ja tu stoję, a poza
tym byłam pierwsza - powiedziałam nieco poirytowana tą sytuacją. Pani w
recepcji spiorunowała mnie wzrokiem, a Bartman posłał pogardliwy uśmieszek.
- Cześć - powiedział, nadal głupio się
śmiejąc.
- Ooo, nagle szanowny pan mnie zauważył?
- powiedział ironicznie.
- Cały czas cię widziałem maleńka - co on
powiedział?!
- Słucham?! Maleńka?
- No nie udawaj. Wiem po co tu
przyjechałaś. Jednak radziłbym ci się trzymać z boku i nie plątać pod nogami.
My tu pracujemy - wyraźnie chciał mi dać coś do zrozumienia.
- Naprawdę?! Dzięki za informacje, nie
domyśliłabym się. A tak w ogóle co ty sobie wyobrażasz? - powiedziałam już
mocno podniesionym głosem zwracając uwagę wszystkich obecnych w holu ośrodka.
W czym jak w czym, ale w tym byłam dobra. No cóż...
- Nie pozwalaj sobie. Nie będzie mi tu
jakaś hotka, która nie wiem co to jest piłka, podskakiwać - powiedział oburzony
Bartman. Jakaś hotka? Z kogo on mnie ma? - Radzę ci się uspokoić i nie wtrącać.
Tu trenują najlepsi.
- Tak?! W takim azie co ty tutaj robisz?!
- zripostowałam. Usłyszałam ciche śmiechy chłopaków i dziewczyn.
- Zejdź mi z oczu - syknął.
- Bo co?! - już niemal wrzeszczeliśmy na
siebie. W tym samy momencie do ośrodka wszedł nie to inny jak Bartosz Kurek. Ta
mniej liczna grupka dziewczyn już ledwo trzymała się na nogach. Reszta wraz z
siatkarzami przysłuchiwała się naszej ostrej wymianie zdań.
Gdy Bartek tylko mnie zobaczył stanął
wmurowany w ziemie, ja zresztą też. ZB9 widząc, że nie odpowiadam na jego
zaczepki podążył wzrokiem za mną.
- Oo, kolejny idol? - prychnął złośliwie.
Miałam ochotę mu przywalić - Bartek to jest jakaś narwana fanka. Nie uważasz,
że... - nie dokończył. Widząc minę Bartka chciałabym się teraz do niego
przytulić, wytłumaczyć, odzyskać i tak jeszcze nienarodzoną przyjaźń. W tym
momencie podeszła do mnie Lila.
- Agata, co ci jest? - wyszeptała do
mnie. Widząc, że nie odpowiadam wzięła ten cholerny klucz od recepcjonistki i
razem z Kingą zaczęły ciągnąć mnie w kierunku pokoju. Spojrzałam jeszcze raz na
Kurka. Odwróciłam się jednak szybko.
- Agata! - wykrzyknął za mną. Po czym
podbiegł i chyba chciał mnie przytulić, ale w ostatniej chwili cofnął się. Czemu się dziwić. Ostatnio nawrzeszczałam na niego za to, że mnie dotyka, to teraz mógł
bać się zrobić jakikolwiek krok. Tak bardzo chciałam go przytulić, a nawet coś
więcej...Ale w ostatniej chwili się wycofałam.
- Bartek...przepraszam - wyszeptałam
ledwo słyszalnie, tak, że tylko on to słyszał. Odwróciłam się szybko,
wpierw patrząc na zdezorientowane miny
siatkarzy, siatkarek i na niezwykle wręcz głupią minę Bartmana. Taka mieszanka
złości, wstydu, bezradności, zdezorientowania, szoku, oburzenie i nie wiem czego
jeszcze. Czy prędzej podążyłam za dziewczynami do naszego pokoju. Czekało mnie
ostre tłumaczenie się przed nimi.
_______________________________________________
_______________________________________________
Ale ten Zibi jest niekulturalny;d Jak się można tak wypychać;d To się teraz porobiło;) Czekam z niecierpliwością na następny;) Kiedy będzie kolejny? Pozdrawiam serdecznie;)
OdpowiedzUsuńZa dwa, trzy dni :)
UsuńRównież pozdrawiam :)
Zbyszek przeszedł samego siebie. Czyli za dwa/trzy dni melduję się u Ciebie!
OdpowiedzUsuńZapraszam na siódemkę na przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com, czyli co się stanie z małą Amelkę? Dziękuję za miły komentarz ;*
Całuję, camilla.♥
Dzięki, czytam każdy :)
UsuńNo, ładnie pojechała Bartmanowi, ładnie. Te Agaty to chyba wszystkie takie wyszczekane; wiem z doświadczenia, bo od dwudziestu lat jestem posiadaczką tegoż zacnego imienia.;)
OdpowiedzUsuńI ogólnie Kurek tu jakiś taki słodki mi się wydaje, chociaż w rzeczywistości średnio za nim przepadam, bo raz za skórę mi zalazł i wyjść do taj pory nie chce. Mam nadzieję, że w tej Spale coś się między nimi ruszy, bo i jego, i Agatę ciągnie do drugiego.
Co do samej treści; usiadłam dzisiaj i połknęłam wszystko w naprawdę krótkim czasie. To i dobrze, bo ja się męczyć nie lubię i cieszę się, jak coś mi szybko leci. Jedyną uwagą, jaką mam, jest to, że nie ma akapitów, a to dość spory błąd. Nie mniej jednak czyta się dobrze, co oznacza, że narracja jest płynna. I rozdziały trochę krótkie, ale za to są często i masz u mnie plusa. ;)
Obiecuję, że będę wpadać i może czasem zostawię jakiś komentarz, jeśli oczywiście czas mi pozwoli. No i pozwolę sobie na odrobinę prywaty; http://anielskaa.blogspot.com/ i http://brygada-aa.blogspot.com/, więc jeśli masz ochotę to wpadaj.
Pozdrawiam, agg.
Dziękuję za barwny komentarz :)
UsuńAkapity są, ale nie mogą mi się, nie wiem czemu, wczytać.
Postaram się nad tym jeszcze jakoś popracować, ale mój komputer ma swoje humory i nie tak łatwo się z nim dogadać ;)
Pozdrawiam :)
Zbyszek przegiął i to osrto, wielka gwiazda się znalazła... jak by on tam akurat najwięcej miał do gadania.
OdpowiedzUsuńBuziaki ;*