środa, 17 lipca 2013

Rozdział 15



PASJA


CZ.15




Na poniedziałkowym treningu poznałyśmy trenera. Młody facet, około 30-40 wydawał się sympatyczny, no ale także wymagający. Już na pierwszym treningu dał nam taki wycisk, że wszystkie ledwo co mogłyśmy się ruszać.
- Nie czuję nóg - narzekała Malwina, kiedy podążałyśmy do szatni. Po drodze wpadłyśmy na siatkarzy, którzy już wychodzili na swój trening. Mijając Zibiego, widząc jego zdziwioną minę na mój widok, zaśmiałam się pod nosem. Boże, czy on się jeszcze nie domyślił, że jestem siatkarką? Jak można być takim tępym? Już szykowałam się, by coś rzucić w jego kierunku, ale usłyszałam głos trenera.
-Agata, pozwól na chwilę - powiedział. Zdziwiło mnie to trochę, czego mógł ode mnie chcieć?
- Tak? O co chodzi?
- Na początku chciałbym cię pochwalić. Naprawdę świetnie grałaś. Razem z Lilianną tworzycie świetny duet - uśmiechnęłam się na słowo "Lilianna". Nikt tak do niej nie mówił. No poza mną jak jestem na nią zła - Jesteś tutaj najmłodsza, prawda?
- No tak, niestety...
- Świetnie sobie radzisz. A no i ta sprawa. Dowiedziałem się niedawno o twoich problemach zdrowotnych - no oczywiście. Plotki, że Agatce zakręciło się w głowie i zemdlała dotrą wszędzie.
- Nie mam żadnych problemów zdrowotnych. Jakiś czas temu po prostu zemdlałam, ale to z przemęczenia. Nic się nie dzieje - uśmiechnęłam się miałam nadzieje, że temat jest skończony.
- No może jest chora, ale na głowę - rzucił Bartman, ponieważ siatkarze nie wiedzieć czemu nie poszli na trening tylko stali i przysłuchiwali się mojej rozmowie z trenerem.
- Nikt cię o zdanie nie pytał, sterydzie - odrzuciłam w jego kierunku.
- Że co proszę? Jak mnie nazwałaś? - widziałam jak powstrzymuje się, by nie wybuchnąć. Ja jednak zignorowałam go i kontynuowałam rozmowę z zdezorientowanym trenerem.  Co do naszego duetu miał rację. Już w Skrze byłyśmy chwalone jako jeden z najlepszych par atakująca-rozgrywająca w drużynie. Wiedziałyśmy na co nas stać. Do tego dochodziło wspaniałe przyjęcie Kingi. Brakowało mi jednak w reprezentacji jednej osoby, Weroniki. Grałyśmy razem tyle lat. Była najlepszym libero z jakim kiedykolwiek grałam. Ciągle miałam do niej żal, że zostawiła siatkówkę, a ona do mnie, że nie poszłam z nią na medycynę.

Gdy wreszcie weszłam do szatni dziewczyn już nie było. Została tylko Monika, z którą prawie w ogóle jeszcze nie rozmawiałam.
- Hej, gdzie byłaś? - spytała.
- A trener coś chciał - odpowiedziałam obojętnie.
- Mam do ciebie pytanie, ale nie miej mi tego za złe...
- No dawaj - zachęciłam ją.
- Czemu ty się tak kłócisz z Bartmanem? Czemu wy się tak nie lubicie? - męczyło ją to jak widać od dłuższego czasu.
- Nie lubię go po prostu. On mnie zresztą też. To nie ja to zaczęłam - powiedziałam i zaczęłam się zastanawiać czy to prawda - A czemu pytasz?
- No bo to dziwne. Wszystkie dziewczyny wzdychają do niego, jak i do innych siatkarzy, a ty sobie przechodzisz koło nich obojętnie. Nie przejmujesz się nimi.
- Haha, nie jara mnie jakoś latanie za nimi, wzdychając za każdym razem gdy ich widzę.
- A Kurek? Wiesz jakie ploty chodzą już po Spale? - zdziwiły mnie jej słowa. Zrobiłam pytający wyraz twarzy.
- No że jesteście razem i tym podobne... - powiedziała, a ja zaśmiałam się głośno.
- Nie, nie jesteśmy razem. Spokojnie. Powiedz tej, bo zgaduję, że to dziewczyna, że może spać spokojnie i niech ją głowa nie boli. Kurek jest wolny.
- Ok, dzięki - uśmiechnęła się i wyszła. Zostałam sama, wzięłam prysznic i w samym ręczniku wróciłam do szatni. W końcu byłam sama... No nie do końca jak się okazało chwilę potem.
- Boże! Przepraszam... - powiedział speszony i szybko się odwrócił.
- Bartuś, spokojnie, za co ty przepraszasz? - zaczęłam się z niego śmiać.
- No, no... - jąkał się.
- Dobra już się ubieram. A ty czemu nie na treningu?
- No idę właśnie - mówił ciągle na mnie nie patrząc. Zadzwonił mój telefon. Kurek wyszedł, a ja odebrałam.
- No nareszcie! Nie można się do ciebie w ogóle dodzwonić. Macie tam jakieś zakazy na kontakt ze światem? - mówiła zdenerwowana Weronika.
- Cześć, też się cieszę, że dzwonisz - odpowiedziałam milutkim głosikiem.
- No tak, tak, czemu nie odbierasz?!
- Trening miałam. Poczekaj, teraz nie mogę, zaraz zadzwonię - nie czekając na odpowiedź rozłączyłam się. Musiałam się w końcu ubrać. 
Gdy wyszłam z szatni, podążyłam do pustego pokoju, ponieważ dziewczyny gdzieś wyparowały. Włączyłam laptopa, Skype i zadzwoniłam to Weroniki.
- Jeszcze raz się rozłączysz w środku zdania, to obiecuję, że przyjadę tam i cię zabije! - jakże przyjemnie zaczęła rozmowę - No dobra opowiadaj co tam u ciebie? Jak w tej Spale? - spytała. Opowiedziałam jej o wszystkim co zaszło od mojego przyjazdu tutaj, aż do teraz, uwzględniając relacje z Kurkiem i wydarzenie z nim związane w Bełchatowie.
- I ty mi raczysz o tym powiedzieć dopiero teraz?! - wydarła się na mnie.
- No przepraszam, nie było kiedy wcześniej - próbowałam się usprawiedliwić. Jednak ona mnie nie słuchała, rozłączyła się bez pożegnania i wyłączyła się. No to mam przechlapane...Jak się o coś obrazi to nie ma zmiłuj. Posiedziałam jeszcze chwilę przed laptopem przeglądając jakieś bezsensowne strony.

Do pokoju wróciły dziewczyny, a do tego w towarzystwie Kubiaka i Kurka. Kinga była bardzo podekscytowana, ponieważ Dziku to jej idol. Wiedziała o nim wszystko, ubóstwiała go. Lila za to była dość dziwnym stworzeniem stąpającym po tej ziemi. Faceci mało ją interesowali (nie żeby coś), ale uważała ich za jakiś bezmózgich, dziecinnych idiotów, a sama żyła w swoim własnym wymyślonym świecie, w którym znalazła miejsce na siatkówkę.
Wyciągnęli mnie na spacer, a po chwili przyłączył do nas Kosa, więc w komplecie ja, Kurek, Lila, Grzesiek, Kubiak i Kinga wyszliśmy na penetrowanie spalskich lasów. Kinga nie odstępowałam Michała na krok, zresztą on jej również. Nawet Lila dogadywała się z Kosokiem, ciągle się śmiali i kogoś obgadywali. Aż nie mogłam wyjść ze zdziwienia, że ona tak chętnie gada z płcią przeciwną. Nie miała z tym problemów, poza tym była naprawdę ładna, ale nie korzystała ze swoich walorów. Ja z Kurkiem szłam na końcu naszej wycieczki. Panowała między nami cisza.
- Co ty taki milczący dzisiaj jesteś? - spytałam nie mogąc wytrzymać tej ciszy - Ostatnio na naszym spacerze buzia ci się nie zamykała, a teraz...
- Nie wspominam tego spaceru za dobrze - powiedział z grymasem na twarzy. Domyślałam się o co mu chodzi, jednak postanowiłam się spytać.
- Ale czemu?
- Uciekłaś mi wtedy...
- Miałam swoje powody - czemu do tego wracał?
- No właśnie. Jakie powody? - popatrzył mi głęboko w oczy - Agata, ja coś do ciebie czuję. Moje uczucia się nie zmieniły. A nawet są jeszcze silniejsze, nie wiem co się ze mną dzieje. Czemu mnie odtrącasz? - patrzył mi w oczy i po raz pierwszy od przyjazdu tutaj z własnej woli mnie dotknął, jakby wcześniej bał się mojej reakcji. Nogi się pode mną ugięły. Miał jakiś taki żal i smutek w oczach.
- Bartek ja... - chwycił moją twarz w dłonie, ale nie miał zamiaru mnie pocałować. Bał się. Stał tak i patrzył mi w oczy - Też coś do ciebie czuję, ale nie wiem co. Proszę cię zapomnijmy o tym co było. Zostańmy przyjaciółmi - teraz jak nigdy wcześniej chciałam go pocałować. Ale serce jedno, rozum drugie. "Zostańmy przyjaciółmi". Jaka ja jestem głupia... On tylko momentalnie się cofnął. Rozejrzałam się dookoła. Byliśmy sami. Najwidoczniej reszta zajęła się sobą. Popatrzyłam na sylwetkę Kurka, która coraz bardziej się oddala.
- Bartek! Bartek! Mówię do ciebie! - biegłam za nim , jednak mnie zignorował - Co ty sobie wyobrażasz? Czego ty ode mnie oczekujesz? - nie odpowiedział tylko brnął przed siebie.
- Cholera! Pieprz się Kurek! Mam cię dość! - wrzasnęłam i pobiegłam do ośrodka. Nie wiem dlaczego, ale płakałam. Płakałam przez niego. Nie umiałam określić swoich uczuć. Nie wiedziałam co czuję. A tak żeby było weselej, w wejściu wpadałam na ZB9.
- Jezu, znów ty?! Uważaj jak chodzisz! - jak to on wydarł się na mnie. Nie działało to już na mnie, chyba już zaczynałam przywykać, że każde starcie z nim zaczyna i kończy się awanturą na cały ośrodek.
- Najwidoczniej masz takie szczęście - prychnęłam i chciałam iść dalej, jednak mi to uniemożliwił.
- Czemu płaczesz? - stanęłam jak wryta. Czy on się o mnie martwił?
- Od kiedy ty taki troskliwy? A poza tym nie twój zasrany interes. Jestem tylko dla ciebie głupią dziewczyną, która nie jest godna nawet na ciebie patrzeć. Nie myśl sobie, że jesteś najlepszy - wyrzuciła z siebie.
- Nie mów tak. To nie prawda!
- Bo co?!
- Myślisz, że nie liczę się z niczyimi uczuciami. Że jestem egoistyczną świnią. Nie znasz mnie, nie masz prawa mnie oceniać!

- Ach tak? No to jakoś nie mam ochoty poznać, zejdź mi z oczu! - wyrwałam się i pobiegłam do pokoju, z którego nie wychodziłam cały dzień.

______________________________________________

Jak czytacie to pozostawiajcie po sobie jakiś ślad. Proszę, bardzo mi na tym zależy :)

7 komentarzy:

  1. ROBI SIE CORAZ CIEKAWIEJ. :) CZEKAM NA NATSPNY MAM NADZIEJE ZE SZYBKO SIE POJAWI

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział pojawi się być może nawet jutro :)

      Usuń
  2. Myślałam, że Kurek ją przekona do związku, nawet jej wszystko wyznał. Szkoda, że Agata go ignoruje. Zibi nawet się "troszczy" ;d Czekam na kolejny;) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze się dużo wydarzy :)
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Nonono. Coś się przełamało na lini Agata-Zbychu. Szkoda mi jedynie Bartka ..
    Całuję. ;*

    OdpowiedzUsuń