PASJA
CZ.15
Na poniedziałkowym treningu poznałyśmy
trenera. Młody facet, około 30-40 wydawał się sympatyczny, no ale także
wymagający. Już na pierwszym treningu dał nam taki wycisk, że wszystkie ledwo
co mogłyśmy się ruszać.
- Nie czuję nóg - narzekała Malwina,
kiedy podążałyśmy do szatni. Po drodze wpadłyśmy na siatkarzy, którzy już
wychodzili na swój trening. Mijając Zibiego, widząc jego zdziwioną minę na mój
widok, zaśmiałam się pod nosem. Boże, czy on się jeszcze nie domyślił, że jestem
siatkarką? Jak można być takim tępym? Już szykowałam się, by coś rzucić w jego
kierunku, ale usłyszałam głos trenera.
-Agata, pozwól na chwilę - powiedział.
Zdziwiło mnie to trochę, czego mógł ode mnie chcieć?
- Tak? O co chodzi?
- Na początku chciałbym cię pochwalić.
Naprawdę świetnie grałaś. Razem z Lilianną tworzycie świetny duet - uśmiechnęłam
się na słowo "Lilianna". Nikt tak do niej nie mówił. No poza mną jak
jestem na nią zła - Jesteś tutaj najmłodsza, prawda?
- No tak, niestety...
- Świetnie sobie radzisz. A no i ta
sprawa. Dowiedziałem się niedawno o twoich problemach zdrowotnych - no
oczywiście. Plotki, że Agatce zakręciło się w głowie i zemdlała dotrą wszędzie.
- Nie mam żadnych problemów zdrowotnych.
Jakiś czas temu po prostu zemdlałam, ale to z przemęczenia. Nic się nie dzieje
- uśmiechnęłam się miałam nadzieje, że temat jest skończony.
- No może jest chora, ale na głowę -
rzucił Bartman, ponieważ siatkarze nie wiedzieć czemu nie poszli na trening
tylko stali i przysłuchiwali się mojej rozmowie z trenerem.
- Nikt cię o zdanie nie pytał, sterydzie
- odrzuciłam w jego kierunku.
- Że co proszę? Jak mnie nazwałaś? -
widziałam jak powstrzymuje się, by nie wybuchnąć. Ja jednak zignorowałam go i
kontynuowałam rozmowę z zdezorientowanym trenerem. Co do naszego duetu miał rację. Już w Skrze
byłyśmy chwalone jako jeden z najlepszych par atakująca-rozgrywająca w
drużynie. Wiedziałyśmy na co nas stać. Do tego dochodziło wspaniałe przyjęcie
Kingi. Brakowało mi jednak w reprezentacji jednej osoby, Weroniki. Grałyśmy
razem tyle lat. Była najlepszym libero z jakim kiedykolwiek grałam. Ciągle
miałam do niej żal, że zostawiła siatkówkę, a ona do mnie, że nie poszłam z nią
na medycynę.
Gdy wreszcie weszłam do szatni dziewczyn
już nie było. Została tylko Monika, z którą prawie w ogóle jeszcze nie
rozmawiałam.
- Hej, gdzie byłaś? - spytała.
- A trener coś chciał - odpowiedziałam
obojętnie.
- Mam do ciebie pytanie, ale nie miej mi
tego za złe...
- No dawaj - zachęciłam ją.
- Czemu ty się tak kłócisz z Bartmanem?
Czemu wy się tak nie lubicie? - męczyło ją to jak widać od dłuższego czasu.
- Nie lubię go po prostu. On mnie zresztą
też. To nie ja to zaczęłam - powiedziałam i zaczęłam się zastanawiać czy to
prawda - A czemu pytasz?
- No bo to dziwne. Wszystkie dziewczyny
wzdychają do niego, jak i do innych siatkarzy, a ty sobie przechodzisz koło
nich obojętnie. Nie przejmujesz się nimi.
- Haha, nie jara mnie jakoś latanie za
nimi, wzdychając za każdym razem gdy ich widzę.
- A Kurek? Wiesz jakie ploty chodzą już
po Spale? - zdziwiły mnie jej słowa. Zrobiłam pytający wyraz twarzy.
- No że jesteście razem i tym podobne...
- powiedziała, a ja zaśmiałam się głośno.
- Nie, nie jesteśmy razem. Spokojnie.
Powiedz tej, bo zgaduję, że to dziewczyna, że może spać spokojnie i niech ją
głowa nie boli. Kurek jest wolny.
- Ok, dzięki - uśmiechnęła się i wyszła.
Zostałam sama, wzięłam prysznic i w samym ręczniku wróciłam do szatni. W końcu
byłam sama... No nie do końca jak się okazało chwilę potem.
- Boże! Przepraszam... - powiedział
speszony i szybko się odwrócił.
- Bartuś, spokojnie, za co ty
przepraszasz? - zaczęłam się z niego śmiać.
- No, no... - jąkał się.
- Dobra już się ubieram. A ty czemu nie
na treningu?
- No idę właśnie - mówił ciągle na mnie
nie patrząc. Zadzwonił mój telefon. Kurek wyszedł, a ja odebrałam.
- No nareszcie! Nie można się do ciebie w
ogóle dodzwonić. Macie tam jakieś zakazy na kontakt ze światem? - mówiła
zdenerwowana Weronika.
- Cześć, też się cieszę, że dzwonisz -
odpowiedziałam milutkim głosikiem.
- No tak, tak, czemu nie odbierasz?!
- Trening miałam. Poczekaj, teraz nie
mogę, zaraz zadzwonię - nie czekając na odpowiedź rozłączyłam się. Musiałam się w końcu ubrać.
Gdy wyszłam z szatni, podążyłam do pustego pokoju, ponieważ
dziewczyny gdzieś wyparowały. Włączyłam laptopa, Skype i zadzwoniłam to
Weroniki.
- Jeszcze raz się rozłączysz w środku
zdania, to obiecuję, że przyjadę tam i cię zabije! - jakże przyjemnie zaczęła
rozmowę - No dobra opowiadaj co tam u ciebie? Jak w tej Spale? - spytała.
Opowiedziałam jej o wszystkim co zaszło od mojego przyjazdu tutaj, aż do teraz,
uwzględniając relacje z Kurkiem i wydarzenie z nim związane w Bełchatowie.
- I ty mi raczysz o tym powiedzieć
dopiero teraz?! - wydarła się na mnie.
- No przepraszam, nie było kiedy
wcześniej - próbowałam się usprawiedliwić. Jednak ona mnie nie słuchała,
rozłączyła się bez pożegnania i wyłączyła się. No to mam przechlapane...Jak się
o coś obrazi to nie ma zmiłuj. Posiedziałam jeszcze chwilę przed laptopem
przeglądając jakieś bezsensowne strony.
Do
pokoju wróciły dziewczyny, a do tego w towarzystwie Kubiaka i Kurka. Kinga była
bardzo podekscytowana, ponieważ Dziku to jej idol. Wiedziała o nim wszystko,
ubóstwiała go. Lila za to była dość dziwnym stworzeniem stąpającym po tej
ziemi. Faceci mało ją interesowali (nie żeby coś), ale uważała ich za jakiś
bezmózgich, dziecinnych idiotów, a sama żyła w swoim własnym wymyślonym świecie, w którym znalazła miejsce na siatkówkę.
Wyciągnęli mnie na spacer, a po chwili
przyłączył do nas Kosa, więc w komplecie ja, Kurek, Lila, Grzesiek, Kubiak i
Kinga wyszliśmy na penetrowanie spalskich lasów. Kinga nie odstępowałam Michała
na krok, zresztą on jej również. Nawet Lila dogadywała się z Kosokiem, ciągle
się śmiali i kogoś obgadywali. Aż nie mogłam wyjść ze zdziwienia, że ona tak
chętnie gada z płcią przeciwną. Nie miała z tym problemów, poza tym była
naprawdę ładna, ale nie korzystała ze swoich walorów. Ja z Kurkiem szłam na
końcu naszej wycieczki. Panowała między nami cisza.
- Co ty taki milczący dzisiaj jesteś? -
spytałam nie mogąc wytrzymać tej ciszy - Ostatnio na naszym spacerze buzia ci
się nie zamykała, a teraz...
- Nie wspominam tego spaceru za dobrze -
powiedział z grymasem na twarzy. Domyślałam się o co mu chodzi, jednak
postanowiłam się spytać.
- Ale czemu?
- Uciekłaś mi wtedy...
- Miałam swoje powody - czemu do tego
wracał?
- No właśnie. Jakie powody? - popatrzył
mi głęboko w oczy - Agata, ja coś do ciebie czuję. Moje uczucia się nie
zmieniły. A nawet są jeszcze silniejsze, nie wiem co się ze mną dzieje. Czemu
mnie odtrącasz? - patrzył mi w oczy i po raz pierwszy od przyjazdu tutaj z
własnej woli mnie dotknął, jakby wcześniej bał się mojej reakcji. Nogi się
pode mną ugięły. Miał jakiś taki żal i smutek w oczach.
- Bartek ja... - chwycił moją twarz w
dłonie, ale nie miał zamiaru mnie pocałować. Bał się. Stał tak i patrzył mi w
oczy - Też coś do ciebie czuję, ale nie wiem co. Proszę cię zapomnijmy o tym co
było. Zostańmy przyjaciółmi - teraz jak nigdy wcześniej chciałam go pocałować.
Ale serce jedno, rozum drugie. "Zostańmy przyjaciółmi". Jaka ja
jestem głupia... On tylko momentalnie się cofnął. Rozejrzałam się dookoła.
Byliśmy sami. Najwidoczniej reszta zajęła się sobą. Popatrzyłam na sylwetkę
Kurka, która coraz bardziej się oddala.
- Bartek! Bartek! Mówię do ciebie! -
biegłam za nim , jednak mnie zignorował - Co ty sobie wyobrażasz? Czego ty
ode mnie oczekujesz? - nie odpowiedział tylko brnął przed siebie.
- Cholera! Pieprz się Kurek! Mam cię
dość! - wrzasnęłam i pobiegłam do ośrodka. Nie wiem dlaczego, ale płakałam.
Płakałam przez niego. Nie umiałam określić swoich uczuć. Nie wiedziałam co
czuję. A tak żeby było weselej, w wejściu wpadałam na ZB9.
- Jezu, znów ty?! Uważaj jak chodzisz! -
jak to on wydarł się na mnie. Nie działało to już na mnie, chyba już zaczynałam
przywykać, że każde starcie z nim zaczyna i kończy się awanturą na cały
ośrodek.
- Najwidoczniej masz takie szczęście -
prychnęłam i chciałam iść dalej, jednak mi to uniemożliwił.
- Czemu płaczesz? - stanęłam jak wryta.
Czy on się o mnie martwił?
- Od kiedy ty taki troskliwy? A poza tym
nie twój zasrany interes. Jestem tylko dla ciebie głupią dziewczyną, która nie
jest godna nawet na ciebie patrzeć. Nie myśl sobie, że jesteś najlepszy -
wyrzuciła z siebie.
- Nie mów tak. To nie prawda!
- Bo co?!
- Myślisz, że nie liczę się z niczyimi
uczuciami. Że jestem egoistyczną świnią. Nie znasz mnie, nie masz prawa mnie
oceniać!
- Ach tak? No to jakoś nie mam ochoty
poznać, zejdź mi z oczu! - wyrwałam się i pobiegłam do pokoju, z którego nie
wychodziłam cały dzień.
______________________________________________
ROBI SIE CORAZ CIEKAWIEJ. :) CZEKAM NA NATSPNY MAM NADZIEJE ZE SZYBKO SIE POJAWI
OdpowiedzUsuńRozdział pojawi się być może nawet jutro :)
UsuńMyślałam, że Kurek ją przekona do związku, nawet jej wszystko wyznał. Szkoda, że Agata go ignoruje. Zibi nawet się "troszczy" ;d Czekam na kolejny;) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJeszcze się dużo wydarzy :)
UsuńRównież pozdrawiam :)
:***
OdpowiedzUsuń:***
UsuńNonono. Coś się przełamało na lini Agata-Zbychu. Szkoda mi jedynie Bartka ..
OdpowiedzUsuńCałuję. ;*