poniedziałek, 1 lipca 2013

Rozdział 11



PASJA


CZ.11 


Przez kolejny tydzień spędzony głównie na wyczekiwaniu na upragniona sobotę, kiedy to miałyśmy jechać do Spały, unikałam Kurka jak ognia. Bałam się konfrontacji z nim. Wiedziałam, że będzie się tłumaczył, a ja wiedziałam, że ulegnę. No, ale halo! Przecież nic takiego się nie stało, tylko mnie pocałował, nic więcej. Tak, tylko, że chwilę wcześniej przed pocałunkiem dałam mu jasno do zrozumienia, że chce byśmy byli tylko przyjaciółmi. Nie chciałam z nim być, przynajmniej nie teraz. No przecież my ledwo co się znamy. To znaczy ja wiem o nim prawie wszystko, ponieważ w trakcie naszego spaceru w piątek wieczorem gadał jak najęty, a poza tym wystarczy wklepać w Wikipedię "Bartek Kurek" i już proszę cały życiorys. Ale on o mnie nie wiedział nic. Nie pojmowałam czego on ode mnie chciał. Mógł mieć każdą, w końcu pół Polski i nie tylko marzy o nim. A on zwraca uwagę akurat na mnie. Na jakąś młoda siatkareczkę, która mimo wszystko wie czego chce, no może poza miłością. W tej sprawie zawsze miałam mętlik w głowie i nigdy nie wiedziałam czego tak naprawdę oczekuję. Tak było i tym razem. Lubiłam Kurka, ale to nic nie znaczy. Znałam go od tygodnia.

W piątek rano, jak to zwykła byłam robić zaraz po treningu, chciałam w jak najszybszym tempie pokonać drogę boisko-szatnia-samochód, by tylko go nie spotkać. Jednak tym razem to się nie udało, ponieważ moje plany musiał zakłócić trener.
- Agata, Kinga, Lila pozwólcie na chwilę - zawołał nas - Wiecie, że jutro jedziecie do Spały? Spakowane? - zdziwiły mnie nieco słowa trenera.
- Oczywiście! Zwarte i gotowe - odpowiedziałam za nas.
- A właśnie, Agata. Jak wyniki?
- Dobrze trenerze, mówiłam, to było tylko przemęczenie. Wszystko wróciło do normy jak tylko napisałam ten egzamin i zaczęłam... - przerwał mi.
- W ogóle coś jeść - powiedział z przekąsem.
- Właśnie.
- A jak wyniki na egzaminie?
- Nie wiem, będą za tydzień. Przepraszam, ale spieszę się. Mogę już iść? - powiedziałam nieco zniecierpliwiona.
- Oczywiście. A wy dziewczyny zostańcie jeszcze chwilę, musimy coś uzgodnić - powiedział zwracając się do Lili i Kingi. Ja zwróciłam się w stronę szatni.
- Agata, poczekasz na mnie. Proszę cię, muszę dostać się do Łodzi, a mój samochód się zepsuł - poprosiła z nadzieją w głosie Lila. I co ja miałam biedna zrobić. Zgodziłam się głupio.
- Dobra, tylko szybko - powiedziałam kierując się do szatni, gdzie zaraz obok zbierali się już pierwsi siatkarze. Po dziewczynach nie było śladu. Szybko chwyciłam swoje rzeczy i poszłam pod prysznic. Tak, że prysznice były podzielone na dwie części, damską i męską, a przejście do szatni damskiej biegło zaraz obok szatni męskiej (swoją drogą nie wiem co za geniusz to wymyślił). Tak więc w samym ręczniku, z mokrą głowię musiałam przedostać się do szatni. Nie zważając na wzrok wszystkich zgromadzonych osobników płci męskiej przemknęłam koło ich szatni. Kobieta w ręczniku, wielkie mi halo, jakby nigdy takowej nie widzieli. Jednym słowem - mężczyźni, ich nie zrozumiesz.
W ekspresowym tempie się ubrałam i zaczęłam poganiać Lile, która właśnie przyszła.  Ona, mając dość moich prób pośpieszania ją, wygoniła mnie na zewnątrz i kazała czekać. Wyszłam przed szatnię i zaczęłam walić w drzwi i krzyczeć, tak, że chyba wszyscy w Energii mnie słyszeli.
- Lilianno Frączak! Jeżeli w tej chwili nie otworzysz to jadę bez ciebie - darłam się z całych sił, waląc w drzwi. Nic mi nie odpowiada, słyszę tylko ciche śmiechy za drzwiami.
- Kurwa! Lilka, jeżeli za 2 minuty nie zobaczę cię w samochodzie to jadę bez ciebie i do Łodzi na piechotę pójdziesz - krzyczałam dalej.
- Dobra, sama tego chciałaś. Skoro popsuł ci się samochód jestem ciekawa jak jutro dojedziesz do Spały, ale to nie mój problem - po raz ostatni krzyknęłam i ruszyłam w stronę wyjścia z szatni gdzie zaczęli wyglądać ciekawscy siatkarze. Nie chcę nic mówić, ale zebrała się tam cała drużyna, stali i śmiali się ze mnie.
- A wy co się szczerzycie jak głupi do sera? - mina im zrzedła, a zaraz koło mnie pojawiła się Lilka. Wyglądała tak jakby wszystkie czynności jakie miała wykonać, wykonała w 2 sekundy jakie minęły od mojej ostatniej prośby.
- Tą Spałą mnie przekonałaś - powiedziała nieco zdyszana. Siatkarze znów ryknęli gromkim śmiechem. Wszyscy oprócz jednego. On stał wmurowany w ziemie i wpatrywał się we mnie jak w obrazek błagalnym wzrokiem. Cały tydzień uciekania na marne? Nie wyglądał na zdolnego do jakiegokolwiek ruchu, jakby był zszokowany moim widokiem, więc przeszłam obok nawet na niego nie patrząc i wyszłam z Hali.
_______________________________________________

Wakacje!!!! Macie jakiś plany? :)


4 komentarze:

  1. Fajny rozdział;) Ale dziewczyna nerwowa;d Planów na wakacje raczej nie nam;) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nerwowa, nerwowa :D Ale miejmy nadzieję, że Bartek ją ujarzmi :D Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Zapraszam na XV http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/

      Usuń
  2. Rozdział dobry, tylko dlaczego Agata tak od niego ucieka ? To był tylko pocałunek :)

    OdpowiedzUsuń