PASJA
CZ.11
Przez kolejny tydzień spędzony głównie na
wyczekiwaniu na upragniona sobotę, kiedy to miałyśmy jechać do Spały, unikałam
Kurka jak ognia. Bałam się konfrontacji z nim. Wiedziałam, że będzie się
tłumaczył, a ja wiedziałam, że ulegnę. No, ale halo! Przecież nic takiego się
nie stało, tylko mnie pocałował, nic więcej. Tak, tylko, że chwilę wcześniej
przed pocałunkiem dałam mu jasno do zrozumienia, że chce byśmy byli tylko
przyjaciółmi. Nie chciałam z nim być, przynajmniej nie teraz. No przecież my
ledwo co się znamy. To znaczy ja wiem o nim prawie wszystko, ponieważ w trakcie
naszego spaceru w piątek wieczorem gadał jak najęty, a poza tym wystarczy
wklepać w Wikipedię "Bartek Kurek" i już proszę cały życiorys. Ale on
o mnie nie wiedział nic. Nie pojmowałam czego on ode mnie chciał. Mógł mieć
każdą, w końcu pół Polski i nie tylko marzy o nim. A on zwraca uwagę akurat na
mnie. Na jakąś młoda siatkareczkę, która mimo wszystko wie czego chce, no może
poza miłością. W tej sprawie zawsze miałam mętlik w głowie i nigdy nie
wiedziałam czego tak naprawdę oczekuję. Tak było i tym razem. Lubiłam Kurka, ale to
nic nie znaczy. Znałam go od tygodnia.
W piątek rano, jak to zwykła byłam robić
zaraz po treningu, chciałam w jak najszybszym tempie pokonać drogę boisko-szatnia-samochód, by tylko go nie spotkać. Jednak tym razem to się nie udało, ponieważ moje plany
musiał zakłócić trener.
- Agata, Kinga, Lila pozwólcie na chwilę
- zawołał nas - Wiecie, że jutro jedziecie do Spały? Spakowane? - zdziwiły
mnie nieco słowa trenera.
- Oczywiście! Zwarte i gotowe -
odpowiedziałam za nas.
- A właśnie, Agata. Jak wyniki?
- Dobrze trenerze, mówiłam, to było tylko
przemęczenie. Wszystko wróciło do normy jak tylko napisałam ten egzamin i
zaczęłam... - przerwał mi.
- W ogóle coś jeść - powiedział z
przekąsem.
- Właśnie.
- A jak wyniki na egzaminie?
- Nie wiem, będą za tydzień. Przepraszam,
ale spieszę się. Mogę już iść? - powiedziałam nieco zniecierpliwiona.
- Oczywiście. A wy dziewczyny zostańcie
jeszcze chwilę, musimy coś uzgodnić - powiedział zwracając się do Lili i Kingi.
Ja zwróciłam się w stronę szatni.
- Agata, poczekasz na mnie. Proszę cię,
muszę dostać się do Łodzi, a mój samochód się zepsuł - poprosiła z nadzieją w
głosie Lila. I co ja miałam biedna zrobić. Zgodziłam się głupio.
- Dobra, tylko szybko - powiedziałam
kierując się do szatni, gdzie zaraz obok zbierali się już pierwsi siatkarze. Po
dziewczynach nie było śladu. Szybko chwyciłam swoje rzeczy i poszłam pod
prysznic. Tak, że prysznice były podzielone na dwie części, damską i męską, a
przejście do szatni damskiej biegło zaraz obok szatni męskiej (swoją drogą nie
wiem co za geniusz to wymyślił). Tak więc w samym ręczniku, z mokrą głowię
musiałam przedostać się do szatni. Nie zważając na wzrok wszystkich zgromadzonych
osobników płci męskiej przemknęłam koło ich szatni. Kobieta w ręczniku, wielkie
mi halo, jakby nigdy takowej nie widzieli. Jednym słowem - mężczyźni, ich nie
zrozumiesz.
W ekspresowym tempie się ubrałam i
zaczęłam poganiać Lile, która właśnie przyszła. Ona, mając dość moich prób pośpieszania ją, wygoniła mnie na zewnątrz i kazała czekać.
Wyszłam przed szatnię i zaczęłam walić w drzwi i krzyczeć, tak, że chyba
wszyscy w Energii mnie słyszeli.
- Lilianno Frączak! Jeżeli w tej chwili
nie otworzysz to jadę bez ciebie - darłam się z całych sił, waląc w drzwi. Nic
mi nie odpowiada, słyszę tylko ciche śmiechy za drzwiami.
- Kurwa! Lilka, jeżeli za 2 minuty nie
zobaczę cię w samochodzie to jadę bez ciebie i do Łodzi na piechotę pójdziesz - krzyczałam dalej.
- Dobra, sama tego chciałaś. Skoro popsuł
ci się samochód jestem ciekawa jak jutro dojedziesz do Spały, ale to nie mój
problem - po raz ostatni krzyknęłam i ruszyłam w stronę wyjścia z szatni
gdzie zaczęli wyglądać ciekawscy siatkarze. Nie chcę nic mówić, ale zebrała się
tam cała drużyna, stali i śmiali się ze mnie.
- A wy co się szczerzycie jak głupi do
sera? - mina im zrzedła, a zaraz koło mnie pojawiła się Lilka. Wyglądała tak
jakby wszystkie czynności jakie miała wykonać, wykonała w 2 sekundy jakie
minęły od mojej ostatniej prośby.
- Tą Spałą mnie przekonałaś - powiedziała
nieco zdyszana. Siatkarze znów ryknęli gromkim śmiechem. Wszyscy oprócz
jednego. On stał wmurowany w ziemie i wpatrywał się we mnie jak w obrazek
błagalnym wzrokiem. Cały tydzień uciekania na marne? Nie wyglądał na zdolnego
do jakiegokolwiek ruchu, jakby był zszokowany moim widokiem, więc przeszłam obok nawet na niego nie patrząc i wyszłam z Hali.
_______________________________________________
Wakacje!!!! Macie jakiś plany? :)
Wakacje!!!! Macie jakiś plany? :)
Fajny rozdział;) Ale dziewczyna nerwowa;d Planów na wakacje raczej nie nam;) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNerwowa, nerwowa :D Ale miejmy nadzieję, że Bartek ją ujarzmi :D Pozdrawiam :)
UsuńZapraszam na XV http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/
UsuńRozdział dobry, tylko dlaczego Agata tak od niego ucieka ? To był tylko pocałunek :)
OdpowiedzUsuń