PASJA
CZ.7
Po treningu wiadomość w szybkim tempie
pojawiła się w internecie. Dzięki temu mogłam dowiedzieć się o składzie
drużyny. Niektóre nazwiska kojarzyłam, niektóre nie. Najwidoczniej chcieli
odmłodzić i odświeżyć naszą reprezentacje. No, ale niestety nie tylko ja mam
internet w domu. Jeszcze tego samego wieczora dostała chyba ze sto telefonów,
dwa razy tyle SMS-ów i takich tam z gratulacjami. Najdłużej gadałam oczywiście z
mamą i Weroniką, które chciały wszystko wiedzieć i miały pretensje czemu od
razy ich nie powiadomiłam. Może moi rodzice nie byli znawcami ani pasjonatami
siatkówki, ale musieli się pogodzić z moją decyzyjną, więc trzymali za mnie
kciuki. Wera oczywiście chciała wpadać i świętować, ale w porę przypomniała
sobie o moim jutrzejszym egzaminie. Potem zadzwoniła jeszcze Lila, do której to
wszystko jeszcze nie dotarło, jak zresztą i do mnie. Dzwoniłam jeszcze do Kingi
i razem gadałyśmy i dzieliłyśmy się emocjami. Nie byłam nigdy z nią jakoś
szczególnie blisko, ale sądzę, ze Spała nas zbliży.
Następnego dnia wstałam bardzo wcześnie.
Nie miałam dziś żadnych treningów, bo miałam wolne z wiadomych przyczyn.
Egzamin miałam mieć o 11, a na uczelni pojawiłam się już o 9. Było już sporo
osób. Najpierw była teoria pisemnie, potem ustnie, potem mały pokaz
umiejętności.
Podeszłam do tablicy ogłoszeń. Wyniki
miały pojawić się dopiero za 2 tygodnie.
- Że co?! - wrzasnęłam zdecydowania za
głośno. No ale co my w podstawówce jesteśmy, żeby były takie terminy? Najgorsze, że będę wtedy w Spale, ale miałam nadzieje, dam radę.
Weszłam do sali egzaminacyjnej. Nie, tylko
nie to... Już po mnie, obleję! W komisji siedział mój znienawidzony profesor.
Pawaliśmy do siebie wzajemną "sympatią" już od pierwszych zajęć.
Wtedy już mu podpadłam, nawet nie pamiętam już za co. Od tamtej pory wyżywa się
na mnie na każdych zajęciach, których i tak staram się unikać jak ognia. Jednak
nie zawsze jest to możliwe.
Wychodzę z sali w jeszcze gorszym
nastroju niż tam weszłam. Jestem pewna, że mnie nie przepuści, to koniec.
Jednak nadzieja matka głupich, a ja
najwidoczniej do takich należę, bo mam nadzieje, że choć ten jeden raz mi
odpuści.
Wracam do domu i zostaję, po raz kolejny
obsypana lawina telefonów. Spławiam wszystkich krótkim "Nie mogę
rozmawiać, nie mam jeszcze wyników" i nie czekając na odpowiedź
rozłączałam się. Biorę relaksującą kąpiel i kładę się spać.
PASJA
CZ.8
Po dość ciężkim tygodniu treningów i
wyczekiwania na Spałę nadszedł weekend! Tak, na to właśnie czekałam. Wreszcie
mogę polenić się na kanapie przed TV, ponieważ trener dał nam wolne na te dwa
dni. Już w następną sobotę miałam jechać do Spały, więc moje wolne chciałam
spędzić w domu, w którym i tak rzadko bywam. Służył mi jedynie na spanie i
ewentualnie uczenie się.
Moje ambitne plany na weekend musiał
oczywiście ktoś zakłócić, ponieważ już w piątek wieczorem rozległ się dzwonek
do drzwi, a za nimi nie kto inny jak Weronika.
- Cześć, co ty jeszcze nie gotowa? -
odpowiedziała radośnie wprowadzając mnie w dekoncentracje.
- Gotowa na co? - odpowiedziałam od
niechcenia i rzuciłam się na swoje miejsce na kanapie.
- No jak to? Idziemy na imprezę, musimy
uczcić jakoś te twoje sukcesy.
- Serio? Ja i impreza? Proszę cię, daj mi
dziś spokój. Powodzenia, baw się dobrze - powiedziałam, po czym wskazałam jej
drzwi i zakopałam się pod kocem.
- Agata! W tej chwili wstawaj. Bez
dyskusji, czekam! - no i co ja mogłam biedna zrobić? Zwlekłam się z kanapy czym
prędzej, bo wiem do czego zdolna była jak na czymś jej zależało. Trasę
sypialnia-łazienka pokonywałam kilka razy nie wiedząc w co się ubrać. Weronika
tracąc resztki cierpliwości rzuciła we mnie sukienką, którą nie wiem jakim
cudem wygrzebała z mojej szafy.
- Jejku pali się czy co?
- Nie, ale mogłabyś się pospieszyć - była wyraźnie poirytowana.
Do miejscowego klubu w Łodzi dojechałyśmy
oczywiście moim samochodem. Często tu chodziłyśmy zaraz po tym jak się tu
przeprowadziłyśmy, jeszcze przed rozpoczęciem studiów.
Weronika szybko zaciągnęłam mnie do baru. Wypiłyśmy trochę, a potem gdzieś
się ulotniła. Szukałam jej wzrokiem lecz nigdzie nie znalazłam Wcale nie miałam ochoty na imprezę, więc
postanowiłam się stąd jak najszybciej zwinąć. Jednak nie, nie mogę jej tak
zostawić, przecież nie ma jak wrócić. Obiecuje, że wyślę ją, choćby siłą na ten
pieprzony kurs jazdy.
W trakcie tych moich rozmyśleń nawet nie zauważyłam jak
ktoś się do mnie dosiadł.
- Agata? - zapytał znajomy głos, dość
mocno zdziwiony. Popatrzyłam w tym kierunku, a tak siedział nie kto inny jak
Bartek Kurek.
- O cóż za spotkanie - odpowiedziałam
uprzejmie, choć wiem, że ostatnio nie potraktowałam go zbyt miło. No i
oczywiście musiał poruszyć ten temat.
- Nie widziałem cię od czasu naszej
rozmowy, unikasz mnie?
- Nie skąd. Nie widzieliśmy się z tego
samego powodu co wcześniej. Ja po prostu nie mam czasu po treningach zostawać i
gapić się... - znów stałam się złośliwa, nawet nie wiem czemu, jednak mi
przerwał.
- Na zgraje spoconych facetów - dokończył
za mnie.
- No tak, przepraszam, że jestem taka
niemiła. Sama nie wiem czemu, normalnie taka nie jestem. To chyba za dużo
stresu i przemęczenie.
- Spokojnie, nie tak łatwo mnie
zniechęcić - odpowiedział promiennie - Choć poczułem się wtedy nieco urażony.
- Przepraszam, nie chciałam być niemiła,
po prostu bałam zdenerwowana i się spieszyłam.
- A no właśnie. Nie odpowiedziałaś mi na
jedno pytanie. Czemu byłaś zdenerwowana i czemu zemdlałaś? Byłaś u lekarza? -
od kiedy to on taki opiekuńczy?
- Byłam. To zwykłe przemęczenie.
- Treningami?
- Między innymi - odpowiedziałam
wymijająco.
- To znaczy?
- To znaczy, tak jak mówiłam mam jeszcze
życie poza siatkówką - nie chciało mi się z nim o tym gadać. Byłam zbyt
zdenerwowana o wyniki i tego przeklętego profesora.
- Chcesz o tym pogadać?
- Nie.
- Stało się coś? - nie dawał za wygraną.
- Kurwa, Bartek nic się nie stało! Czemu
mnie tak męczysz? - speszyły go nieco moje słowa.
- Przepraszam, po prostu chcę cię lepiej
poznać - powiedział już nie tak śmiało jak zawsze, ze spuszczoną głową.
- Dlaczego? Jestem aż tak interesującym
obiektem do rozmów?
- Tak. Chciałbym cie poznać, tylko tyle.
Odkąd zobaczyłem cię na hali kłócącą się z trenerem..
- Nie kłóciłam się z nim - przerwałam mu.
- No dobra. No to odkąd cię zobaczyłem
chciałem cię poznać - mówi ciągle ze spuszczoną głową.
- Dlaczego?
- Nie wiem, po prostu tak czułem -
złapałam go za rękę, aż sama się zdziwiłam. On momentalnie wyprostowała się jak
poparzony i popatrzył na mnie nieco zakłopotanym wzrokiem.
- Przepraszam - cofnęłam rękę, teraz ja
nieco speszona.
- Nie no nic się nie stało przecież -
powiedział wyraźnie ożywiony.
- Też chętnie cię lepiej poznam. Napijesz
się? - nieco zdziwiłam go moja propozycja, ale przystał na nią. Po wypiciu
kilku głębszych rozmowa kleiła nam się jak nigdy. Nie, że normalnie mieliśmy z
tym problem, ale alkohol dodał nam śmiałości. Postanowiliśmy opuścić klub i
przejść się. Kompletnie zapomniałam o Weronice. Po drodze opowiadał mi o sobie,
a ja słuchałam. Starałam się wychwycić jak najwięcej szczegółów.
- Gadam i gadam. Opowiedz mi coś o sobie
- powiedział w końcu Bartek.
- No bo ty masz tyle ciekawych rzeczy do
opowiedzenia, nie to co ja.
- Na pewno przeżyłaś coś ciekawego -
zachęcał mnie.
- Nie tyle co ty. Ty miałeś tyle fajnych
przygód z reprezentacją, Skrą.
- Też niedługo będziesz takie miała. W
końcu jesteś reprezentantką Polski w piłce siatkowej kobiet.
- Chyba będę i nie wiem czy dam radę.
- Jesteś i na pewno dasz radę, wierzę w
ciebie. Będę waszym największym kibicem, na każdym meczu - zaśmiałam się głośno
na te słowa, a Bartek razem ze mną. Jednak po chwili przybliżył się na
niebezpieczną odległość. Zbliżył swoją twarz to mojej. Czułam jak jego oddech
pieści mi twarz i jego szybko bijące serce. Sparaliżował mnie strach, nie
chciałam tego, na pewno nie. Odwróciłam się szybko i uciekłam w kierunku klubu.
__________________________________________________
Dziś dwa rozdziały, ponieważ jak same widzicie, pierwszy jest dość krótki. ;)
Moja jakość pisania w tym opowiadaniu mnie poraża :( To jest pierwsza historia jaką pisałam, stworzona już dawno temu, ale dopiero teraz publikowana. I jest beznadziejna, napisana tak prostym językiem. Jeśli chcecie może poczytać coś ambitniejszego i lepszego, zapraszam na mój drugi blog ;)
+ Nadrobię wszystko u Was na blogach w wakacje, teraz nie mam czasu.