niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdział 20


PASJA


CZ.20



Szczęśliwa ruszyłam do Spały. Uśmiech z mojej twarzy zniknął gdy tylko przekroczyłam próg ośrodka. Wiedziałam co mnie czeka. Była pora kolacji, więc wszyscy siedzieli na stołówce i jedli posiłek. Wzięłam głęboki oddech i weszłam. Skierowały się na mnie prawie wszystkie spojrzenia. Na Kurka nie patrzyłam, on jednak świdrował mnie wzrokiem. Czułam to. Spojrzałam natomiast z przerażaniem w oczach w stronę Lili i Kingi. One zaraz jak mnie zobaczyły poderwały się z miejsca i ruszyły w moją stronę. Razem z nimi poderwał się Kurek. Wszyscy troje po chwili się zatrzymali.
- Gdzie ona jest? - spytałam po chwili kompletnie ignorując Kurka. Nikt nie zdążył się odezwać, bo w drzwiach stanęła moja mama i...tata. Odwróciłam się i stanęłam przerażona. Usłyszałam za plecami tylko ciche słowo "przepraszam" Lili skierowane w moją stronę. Rodzice stali w drzwiach z moją walizką.
- Co to ma znaczyć? - odezwałam się.
- Koniec tego dobrego moja droga. Wracasz do domu! - od razu naskoczyła na mnie matka, ja jednak starałam się być opanowana.
- Nigdzie nie wracam. Co najwyżej wy!
- Nie tym tonem! Wracasz do domu czy tego chcesz czy nie! Pozwoliliśmy ci na grę tylko dlatego, ponieważ obiecałaś skończyć studia! - nadal krzyczała.
- Uspokój się, nie wszyscy muszą to słyszeć - powiedziałam i chciałam wyjść na korytarz.
- Mnie nie obchodzi co sobie pomyślą. Wracasz do Łodzi i na studia. I na pewno nie na tę chorą fotografię!  - mama wrzeszczała, a tata stał z tyłu. Póki co po cichu. Właściwie nikt nie odważył się przerwać mojej mamie. Siatkarze, siatkarki, wszyscy siedzieli i z otwartymi buziami wsłuchiwali się w nasz dialog.
- Nie możesz mi rozkazywać, nie jestem już dzieckiem. Będę studiować co mi się żywnie podoba!
- Właśnie, że mogę. Wracasz ze mną i idziesz na studia medyczne! 
- Nie. Nie po to tyle poświęciłam, żeby być taka jak wy! - widziałam, że uraziły ją moje słowa, ale musiałam to powiedzieć.
- Co ty moje dziecko poświęciłaś? Jedynie zmarnowałaś te lata w liceum i tak perfekcyjnie zdaną maturę. Przecież z takimi wynikami przyjęli by cię na każdą uczelnie - teraz buzie wszystkich na stołówce były w kształcie wielkiej  litery "O". Nikt w sumie nie wiedział o tej całej mojej maturze i moich planach...wróć, planach moich rodziców na MOJĄ, powtarzam MOJĄ przyszłość. Zaraz chyba poznają cały mój życiorys w przeciągu kilku minut.
- Mam tego dość! Nie będziesz mi rozkazywać i mówić co mam robić. Wracajcie do domu i zostawcie mnie w spokoju! - wybiegłam ze stołówki. Miałam dość jej chorego podejścia.

***

Przez chwile na stołówce panowała cisza, nikt nie odważył się nic powiedzieć. Pierwsze ocknęły się Lila i Kinga i zaraz wybiegły za Agatą. Bartek stał wryty w ziemie i uświadomił sobie jak wiele o niej nie wie. Ona wiedziała o nim wszystko, ponieważ jej opowiedział. On o niej nie wiedział prawie nic. Jednak postanowił to zmieć. Tylko nie wiadomo czy ona będzie chciała z nim rozmawiać. Poprzedniego dnia powiedział tyle nieprzyjemnych słów, że nie był pewien czy znów jej nie stracił...

***

Rodzice pojechali, a ja nie wychodziłam z pokoju aż do późnego wieczora. Postanowiłam się przewietrzyć, bo strasznie bolała mnie głowa. Mimo później pory wyszłam przed ośrodek i usiadłam na najbliższej ławce. Myślałam o wszystkim co do tej pory się wydarzyło. Z rozmyśleń wyrwał mnie mój telefon. Weronika chciała wiedzieć co i jak. Chcąc nie chcąc musiałam jej wszystko opowiedzieć, od kłótni z Bartkiem do teraz. Trochę popłakałam, a ona obiecała, że przyjedzie na nasz mecz w sobotę. 
Po skończonej rozmowie zrobiło mi się zimno, więc postanowiłam wracać. Jednak pojawił się mój "serdeczny przyjaciel". Bartman.
- O Agata, cześć - znów był dla mnie miły...to trochę podejrzane.
- Cześć - odpowiedziałam krótko i chciałam go wyminąć.
- Stało się coś? -popatrzyłam na niego jak na głupiego.
- Zgadnij - prychnęłam.
- No tak, wyjaśnisz mi o co w tym chodziło?
- Nie.
- A może jednak?
- A może nie?
- Czemu?
- Bo mi się nie chce z tobą gadać. Cześć - odpowiedziałam i już naprawdę chciałam wracać.
- Hej, hej, hej. Zaczekaj. Ja tu próbuję być miły, a ty jak zwykle uparta i złośliwa.
- Bo cię nie lubię, nie chcę mi się z tobą gadać. Daj mi spokój! - odepchnęłam go i poszłam do środka. Wiem, że był miły, a przynajmniej starał się, co przynosiło różne efekty, ale ja go po prostu nie trawiłam. 
- Dlaczego mnie nie lubisz?
- Dlaczego pytasz? Od kiedy zależy ci na mojej sympatii? - przystanęłam i popatrzyłam mu w oczy. Muszę przyznać, że niczego sobie. Zielone, takie jakie lubiłam najbardziej.
- Po prostu nie chcę z się z tobą kłócić.
- Ale czy my się kłócimy?
- Ale nie wiem dlaczego mnie nie lubisz...
- Bo nie mam powodów do tego, by cię lubić. O ile dobrze pamiętam jestem głupią dziewuchą, która nie wie co to jest piłka - powiedziała z ironią i weszłam do budynku. Poszedł za mną. Odwróciłam się na pięcie i spiorunowałam wzrokiem.
- Czego chcesz?!
- Przepraszam - osłupiałam - Przepraszam za moje wcześniejsze zachowanie, za to, że byłem taki niemiły. Nie znałem cię, nie miałem prawa cię oceniać - ja tylko stałam i patrzyłam na niego z otwartą buzią. Czegoś takiego po nim się nie spodziewałam.Nie wiedziałam czy to chwilowe, czy jest chory, czy może czegoś ode mnie chce. Tylko stałam i się patrzyłam.
- Zibi, dobrze się czujesz? Czy ty mnie właśnie przeprosiłeś? - nadal  byłam w szoku.
- Wiesz co? Ty to nie umiesz docenić, nadal jesteś chamska. Cofam przeprosiny - no tak. Bajka nie mogła trwać wiecznie... - Ale czy ja również się nie przesłyszałem? Czy ty powiedziałaś do mnie Zibi? A nie durniu, sterydzie, małpoludzie, głupolu, bezmózgi siatkarzyku, beztalencie, potworze... - zaczął wymieniać, aż zabrakło mu palców. No tak, przez ten tydzień zdążyło się nazbierać dość sporo określeń na jego temat w moim słowniku. Kilka dni temu Igła nawet zaczął je zapisywać. Ale teraz zaczęłam się śmiać z Bartmana, który tak gadał już kilka minut.
- No i czemu się tak śmiejesz, co? - zapytał śmiertelnie poważnie.
- Igła pożyczył ci notatki, czy sam gdzieś to zapisujesz? - mówiłam przez śmiech. 
- Hahaha, nieśmieszne - udało nam się w miarę normalnie pogadać, aż byłam w szoku. Podobno ludzie się zmieniają. Czyżby Zibi to takich należał?
_____________________________________________

Znalazłam stare opowiadanie, które postanowiłam dokończyć. Nie jestem pewna czy je publikować, ponieważ jest trochę mało... siatkarskie. Oczywiście jeden z siatkarzy jest jednym z głównych bohaterów, ale ogólnie akcja dzieję się poza boiskiem, a przedstawione są głównie losy dziewczyny... i to póki co w ponad 35 rozdziałach, bo muszę jeszcze dokończyć. I to na serio jeden jedyny siatkarz, nie ma mowy o innych! Póki co... może coś wymyślę, ale i tak jeśli coś to inni wystąpią jako postacie epizodyczne. Mam dylemat...

14 komentarzy:

  1. No bardzo ciekawie dzieje się u Agaty :) Mam nadzieje,że wszystko jakoś się ułoży i pogodzi się z Bartkiem. Zibi miły to już jest coś. Rodzice Agaty nie powinni ustawiać jej przyszłości mogli zacząć akceptować jej decyzje to co ona chce studiować.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zibi pokazał ludzką twarz. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. hahha, końcówka śmieszna, początek nie za bardzo. No nic, czekam na nn.

    Całuję i zapraszam na spotkanie trzecie na www.ponowne-spotkanie.blogspot.com

    camilla. :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak to już z rodzicami bywa, ale jak wiadomo oni chcą dla nas najlepiej;) Zibi przeprosił? Co się dzieję na tym świecie;d
    A w tym opowiadaniu które napisałaś, który siatkarz jest głównym bohaterem? Nawet nie ważne kto nim jest, publikuj je zaraz jak masz już tyle rozdziałów;)
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opublikuję... może, ale jak skończę publikować Agatę ;)

      Usuń
    2. A powiesz jaki siatkarz jest głównym bohaterem?;d

      Usuń
    3. Wolałabym, żeby to była niespodzianka ;) Zawsze możesz się domyślać. Powiem tylko, że było o nim słychać w tym opowiadaniu ;)

      Usuń
  5. Zapraszam na nowy rozdział na moim nowym blogu, czyli na www.ponowne-spotkanie.blogspot.com / ZAPRASZAM. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę, wpisujcie się w zakładce, bo nie reaguję na spam.

      Usuń
  6. Zibi jaki milszy się stało :O
    Rodzice Agaty powinni jej dać wolna rękę to jej życie. Wiadomo ze chcą jak najlepiej ale swoje przeżyli i niech odpuszczą jej :)

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń