sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 22

PASJA


CZ.22



Sobota rano. Głowa mi pęka, a przecież wczoraj tyle nie wypiłam.
Wszystkie dziewczyny już od 7 rano latają po całym ośrodku zdenerwowane. Chłopcy nas uspokajają jednocześnie się z nas zaśmiewając. Dla nich to tylko mecz towarzyski, dla nas wielkie przeżycie, pierwszy mecz naszej żeńskiej reprezentacji. Dalej już tylko gorzej. Liga Światowa chłopaków. 

Kurek ciągle był gdzieś obok mnie i próbował uspokajać, aż w końcu na niego nawrzeszczałam, że wcale nie pomaga tą swoją paplaniną, wtedy dopiero trochę się uciszył. Nikt jeszcze nie wiedział, że się pogodziliśmy i znów jesteśmy razem. Nie... wrócić, my nie jesteśmy razem i nawet nigdy nie byliśmy. To była jednak sprawa dla mnie nieco mniej istotna, ponieważ zbyt się stresowałam meczem.

Mecz miał odbyć się w Atlas Arenie w Łodzi. Grałyśmy przeciwko serbskim zawodniczką.
- Dobra, dziewczyny. To jest mecz towarzyski. Dajcie z siebie wszystko mimo to. Nigdy nie można odpuszczać, pokażemy na co nas stać! - mówił do nas trener już w szatni, zaraz przed meczem.
Wyszłyśmy na hale. Była ogromna. Nigdy tu nie byłam, to znaczy od strony zawodniczki, bo na trybunach bywałam wielokrotnie. Kibice zajęli prawie całą hale.
- No ładnie, już się boję co będzie za tydzień - mianowicie za tydzień miała rozpocząć się Liga.
Zaraz po wejściu na boisko można było dostrzec siatkarzy, którzy przyjechali razem z nami, by kibicować. Przyjechali wszyscy. Zaraz otoczyło ich stado piszczący fanek. Jednak ochrona dość szybko zareagowała i rozpędziła towarzystwo.
- Agata! - usłyszałam krzyk z trybun podczas rozgrzewki.
- Wera! Boże myślałam, że już nie przyjdziesz! - zaraz do niej podbiegłam i rzuciłam na szyję.
- Ja miałam nie przyjść? Kpisz sobie! Nie opuściłabym pierwszego meczu reprezentacji - zapiszczała radośnie. Koło nas znalazł się Zibi.
- Przeszedłem życzyć powodzenia.
- Już życzyłeś ze 100 razy dzisiaj - odpowiedziałam mu, a Weronika stała w szoku, chyba dziwiła się, że się nie kłócimy. Puściłam jej tylko oczko.
- A, no i nie wiem czy się znacie. Weronika Zbyszek, Zbyszek Weronika - przedstawiłam ich sobie.
- Miło mi - powiedziała w jego kierunku.
- Mi również.
- Wiele o tobie słyszałam - powiedziała kąśliwie, a Zibi lekko się zmieszał.
- Pewnie same złe rzeczy - uśmiechnął się niepewnie.
- Nie przeczę - zapanowała cisza.
- No to ja już pójdę - powiedział i się oddalił.
- Co to miało być? Pogodziłaś się z nim?! - naskoczyła na mnie.
- Nie wiem, ale on chce być miły to nie będę mu tego utrudniać.
- No dobra. A no i właśnie. Gdzie ten debil się podział?!- zaczęła rozglądać się po hali, szukała jak się domyślał Kurka, który jak na zawołanie zjawił się koło nas.
- Jak tam? - spytał, a Wera mierzyła go wzrokiem.
- Ok, zapoznajcie się sami, bo ja już muszę lecieć - powiedziałam i wróciłam na boisko dalej się rozgrzewać.

***

- Bartek jestem - uśmiechnął się i  podał mi rękę.
- Weronika, wiem kim jesteś - odparłam sucho.
- Stało się coś? - był zdezorientowany.
- Tak, ty się stałeś. Czemu ty jej to robisz?!
- Przepraszam, ale nie wiem o co chodzi - miał już mocno zdziwioną minę.
- Nie podoba mi się jak ją potraktowałeś. Jakim prawem coś takiego powiedziałeś?! - po chwili analizy moich słów, Bartka olśniło.
- Domyślam się o co ci chodzi. Ale my już sobie wszystko wyjaśniliśmy - mówił spokojnie, choć było widać, że wolałby na ten temat nie rozmawiać.
- A mogłabym wiedzieć o co ci chodziło? - wiem, że byłam wścibska, ale nie odpuszczę mu tak łatwo.
- Sadzę, że to są nasze prywatne sprawy.
- Nie wydaje mi się. Powiesz mi czy mam użyć siły? - Bartek roześmiał się na moje słowa.
- Co ty mi możesz zrobić? - ciągle się śmiał, a ja nie mogłam sobie na to pozwolić. Jakby nikt nie wiedział to miałam czarny pas w karate, więc postanowiłam trochę popisać się moimi umiejętnościami. Po chwili Kurek leżał już na glebie. Usłyszałam głośnie śmiechy zza pleców. To siatkarze, którzy przez cały czas nas obserwowali.
- To jak? Powiesz czy nie? - teraz to ja się śmiałam z niego. Usiedliśmy razem na trybunach w loży Vip z innymi siatkarzami. Kurek wyjaśnił mi sprawę, a ja nadal byłam na niego zła.
- Jeszcze raz ją skrzywdzisz, a nogi ci z dupy powyrywam! Potrafię o wiele więcej niż przed chwilą zaprezentowałam - powiedziałam na koniec, a Bartek lekko pobladł.
Wreszcie rozpoczął się mecz.

***

Mecz trwał w najlepsze. Od razu trener postanowił mi zaufać i wystawił w pierwszej szóstce. Razem ze mną Lila, Kinga, Malwina, Natalia i Dorota. Cieszyłam się, bo z nimi grało mi się najlepiej, zwłaszcza, że dogadałam się z Natalią i nie patrzyła już zbolałym wzrokiem na mnie i na Bartka.

Wygrałyśmy! 3:1 w 2 godzinki. Poszło wyjątkowo szybko, ale nie powiem, że był to łatwy mecz. Miałyśmy kilka błędów, które będzie trzeba koniecznie dopracować przez ten tydzień.
- Gratulacje! - Kurek wleciał na boisko i zaczął mnie przytulać.
- Dzięki, Bartuś uspokój się już! - powiedziałam lekko odpychając go od siebie.
- Ale dlaczego?
- Ludzie patrzą.
- No i co z tego?
- Chcesz, żeby snuli jakieś domysły?
- Dlaczego mieliby to robić, niech mają pewność! - powiedział po czym namiętnie mnie pocałował na środku boiska. Siatkarze zaczęli gwizdać i klaskać, co zwróciło uwagę komentatorów i kibiców.
- Wygląda na to, że Bartosz Kurek znalazł swoją drugą połówkę w kadrze narodowej. Serdecznie gratulujemy! - w głośnikach dało się usłyszeć komunikat, a cała hala zaczęła klaskać. Bartek niewątpliwie wywołał sensacje, głównie spowodowaną własną osobą. Zaraz wszyscy rzucili się po autografy. No przecież przychodząc na kobiecą siatkówkę nie spodziewał się nikt całej reprezentacji męskiej. Gratka dla kibiców.

Po godzinie wszyscy siedzieliśmy już w autokarze. Igła wziął kamerę, bo postanowił przybliżyć kibicom nieco kobiecej siatkówki.
- A tu nasze gołąbki. Oczywiście gratulujemy, Agata szykuj się! Będziesz sławna - zaczął swój monolog do kamery, przechadzając się po autokarze.
- Krzysiu, aż tak ci się nudzi? - byłam trochę zmęczona i nie miałam ochoty występować w tej ambitnej produkcji filmowej.
- O, Agatka ma humorki. Lepiej zostawmy ją w spokoju, bo hormony w żeńskiej reprezentacji buzują - dostał ode mnie po łbie i poszedł zatruwać życie innym dziewczyną.
- Dzięki wielkie - powiedziałam kąśliwie do Bartka.
- Ale o co chodzi?
- O to, że ty już jesteś wielką gwiazdą siatkówki, a teraz dzięki tobie nie będę mogła spokojnie przejść ulicą - Kurek roześmiał się na te słowa.
- Prędzej czy później i tak by się dowiedzieli. A poza tym jesteś reprezentantką, nie unikniesz mediów - wywróciłam tylko oczami i wtuliłam się w niego.
- Widziałam jak kłóciłeś się z Weroniką, o co poszło? - spytałam po chwili.
- Miała do mnie wyrzuty, ale jakoś sobie wszystko wyjaśniliśmy - wiedziałam o jakie wyrzuty jej chodziło. W końcu nie gadałam z nią o tym, że wszystko już w porządku - A tak na serio, to ona jest niebezpieczna. Jest jakimś ninja czy co? - roześmiałam się tylko.
- Nie, nie jest ninja, ale ma czarny pas w karate, więc radzę nie zadzierać - humor mi się poprawił.
- Na serio? Jest sportowcem, nie wygląda...
- Nie jest, studiuje medycynę w Łodzi, ale w liceum razem trenowałyśmy siatkówkę.
- Serio? Weronika gra w siatkówkę? - do rozmowy wtrącił się Zibi - Nie spodziewałem się.
- Trenowała. Nie znasz jej, naprawdę jeszcze nie jedną rzeczą was zadziwi.

Dojechaliśmy do Spały, a na parkingu już czekała Weronika.
- No nareszcie! - rzuciła.
- Tak, też się cieszę, że cię widzę - odpowiedziałam z ironią w głosie.
- Tak, tak. Gratulacje wielkie. Możemy pogadać?
- No przecież gadamy.
- Ale na osobności - nalegała. Spojrzałam na Bartka, on tylko przytaknął i poszedł razem ze wszystkimi do ośrodka.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś, że jesteście razem?!
- No bo nie jesteśmy...
- Jak to?
- No nie wiem, może i tak. Nie gadaliśmy o tym.
- Przecież mówiłaś, że go kochasz, a on ciebie - chyba nie pojmowała mojego toku myślenia.
- No bo tak jest, ale nigdy tak oficjalnie nie byliśmy razem - na moje słowa Weronika zrobiła wyjątkowo głupią minę.
- Wy nie jesteście razem? Portale sportowe już wam ślub planują, a ty mi mówisz, że nie jesteście razem?! - teraz ja miałam głupią minę.
- O czym ty mówisz?! - Wera pokazała mi w telefonie artykuł z jednej ze stron sportowych - Co? Skąd oni o tym wiedzą? Skąd mają takie informacje, przecież ja z nikim nie rozmawiałam!
- Agatka, przecież Bartek pocałował cię na środku hali. A wywiadu nie musiałaś udzielać, by ktoś coś o tobie wymyślił - czy to było takie oczywiste, czy to ja żyłam w jakiejś innej epoce? Nie ważne, byłam już strasznie zmęczona, więc poszliśmy do środka, a konkretnie na stołówkę.
- Weronika, a nie mówiłaś, że grałaś w siatkówkę - odezwał się Zibi zaraz na wejściu. Spiorunowałam go wzrokiem, a Wera stanęła jak wryta i popatrzyła na mnie z wyrzutem. Wiedziałam, że były momenty, zwłaszcza teraz gdy ja jestem w reprezentacji, że żałowała swojej decyzji. Owszem studia medyczne to też marzenie, ale siatkówka to było jej życie. Teraz niewątpliwie był moment zwątpienia.
- Skąd on o tym wie?! - zwróciła się do mnie zdenerwowana. Nie lubiła o tym gadać z nikim, tylko ze mną. Tak, ewidentnie żałowała, ale przecież się nie przyzna. A już na pewno nie mi!
- Mówiłam to Bartkowi, on podsłuchiwał - wystawiłam język w stronę Bartmana. Weronika głośno westchnęła i dosiadła się do stolika obok. 
Kolację zjedliśmy w ciszy. Każdy był wyczerpany. Weronika miała zostać do jutra wieczorem, więc po kolacji skierowaliśmy się do naszego pokoju. Miałyśmy jedno łóżko wolne, bo Kinga się poświęciła...zresztą jakie to poświęcenie, bo poszła spać do Kubiaka. To była raczej przyjemność, nie poświęcenie.

Już prawie zasypiałyśmy, kiedy usłyszałyśmy pukanie do drzwi.
- Lilka otwórz, nie chcę mi się wstawać - powiedziałam zaspanym głosem.
- Dobry żart, rusz dupę i otwórz - odpowiedziała i przewróciła się na drugi bok.
- Wera? - spytałam z nadzieję w głosie. Ta jednak udawała, że mnie nie słyszy.
- Zapamiętam to sobie - powiedziałam i niechętnie ruszyłam do drzwi, w których stał...
- Zbyszek? - spytałam zdziwiona - Co ty tu robisz? I do jasnej cholery, jakim prawem każesz mi wstawać z ciepłego łóżka?
- Przepraszam, jest Weronika?
- Eee? A po co ci ona?
- Chcę pogadać - powiedział zawstydzony.
- A o czym?
- Jest czy nie?
- Nie. Wyjechała na wakacje na Malediwy, wraca za miesiąc - powiedziałam i chciałam zamknąć drzwi.
- No Agata..
- Śpi.
- No dobra, to przyjdę jutro. Dobranoc - powiedział i oddalił się korytarzem do swojego pokoju. Mało co z tego zrozumiałam, ale jednak męczyła mnie ciekawość.
- Hej, Zbyszek. Zaczekaj! - dogoniłam go - O co chodzi? Co od niej chcesz?
- Nic. Chciałem pogadać. Nie ważne już - mówił ze spuszczoną głową.
- Ważne. Możesz mi powiedzieć - próbowałam go przekonać, żeby się wygadał.
- Tak jasne, zaraz polecisz i jej wszystko wygadasz.
- Zibi! Gadaj i to już. Nie będę tu stać wiecznie!
- No dobrze, już - wziął głęboki oddech - Nie wiesz może czy ona kogoś ma? - chwila analizy. Mała żaróweczka zapaliła się w końcu nad moją głową co spowodowało niekontrolowany napad śmiechu.
- Dzięki. Naprawdę. Tak można właśnie ci coś powiedzieć - powiedział nieco obrażony. Chwilę zajęło zanim się opanowałam. Spojrzałam na jego i jeszcze raz wybuchnęłam śmiechem. Miał taki śmieszny wyraz twarzy. Śmiałam się chyba nieco za głośno jak na tak późną porę.
- Co tu się dzieje? - z pokoju wychylił się Bartek - Co wy tutaj robicie? - powiedział podejrzliwie.
- Nie, nic - natychmiast się opanowałam - Idź spać Bartuś. Pa - uśmiechnęłam się uroczo. Kurek z nieco zmieszaną miną schował się za drzwi.
- Dobrze. Przepraszam. Już się opanowałam - powiedziałam już całkiem poważnie.
- Taa, mmhh - pokiwał z niedowierzaniem głową.
- Więc mówisz, że podoba ci się Weronika? - pytałam, bo sama w to nie wierzyłam.
- Pytałem, czy kogoś ma...
- To to samo. A mogłabym wiedzieć czemu o to pytasz? Czy ty masz jakieś plany co do niej? - pytałam już całkiem poważnie.
- Nie, po prostu fajna się wydaje. Ale ona mnie nie lubi. Nie powiem przez kogo... - spojrzał na mnie jakoś znacząco.
- Hola, hola, to nie moja wina jak się zachowywałeś. Jeśli chcesz się z nią umówić to się zapytaj.
- Łatwo powiedzieć. Nie zgodzi się.
- Skąd to wiesz?
- Bo mnie nie lubi.
- No to zrób coś, żeby polubiła - uniosłam brew do góry i czekałam na odpowiedź.
- Mogłabyś z nią pogadać? Zapytać się... - przerwałam mu.
- A co, ja się z nią umawiam?
- Proszę - zrobił oczy kota ze Shreka. Co jak co, ale jego oczy na mnie działały.
- No dobrze, ale nic nie obiecuję - uległam.
- Dziękuję, jesteś wielka! - krzyknął i pocałował mnie w policzek. Oderwałam go zaraz i spiorunowałam spojrzeniem.
- To, że z tobą gadam, nie znaczy, że cię lubię.
- A nie lubisz?
- Toleruję, a co do Weroniki, to nie jestem pewna, czy chcę, by była z kimś takim jak ty.
- Kimś takim jak ja? A kim ja niby jestem? Coś ze mną nie tak?
- Owszem. Potrafisz być chamski, wredny i dwulicowy. Nie chcę, by moja przyjaciółka z kimś takim była. To, że jej się zapytam, nie znaczy, że chcę, by udzieliła pozytywnej odpowiedzi.
- Znów zaczynasz się kłócić. Co ja takiego znów zrobiłem?

- Nie ważne. Dobranoc - podążyłam do swojego pokoju.
_______________________________________________________________________

Najpierw upadł, teraz deszcz i burza... -,-

7 komentarzy:

  1. Proszę o nie pozostawianie linków dotyczących nowych rozdziałów na moim blogu.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, wydawało mi się, że o to prosiłaś. Najwidoczniej pomyliłam linki.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Prosiłam, jednak teraz w mojej głowy zaszły pewne zmiany. Jeśli będę chciała odwiedzić to to zrobię. denerwują mnie same linki. Uwaga za uwagę.

      Usuń
    3. Nie czytałam Twojego bloga, dlatego nie było komentarza. A że gdzieś link musiałam zostawić, to musiałam to zrobić w komentarzu. Ale spokojnie, nie będę już wysyłać.

      Usuń
  2. świetne :) Widzę, że Zibi ma coś do Wery :) może coś z tego wyjdzie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zibi i Weronika??? Też bym jak Agata zaczęła się śmiać, oby coś z tego wyszło, fajnie będzie;) Super rozdział nie mogę się kolejnego doczekać;)


    Jeśli podoba Ci się mój blog zagłosuj na Najlepsze Opowiadanie 2013 szczegóły tutaj : http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/2013/08/najlepsze-opowiadanie-2013-roku.html

    OdpowiedzUsuń